Skocz do zawartości

Paweł Baran

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    32 490
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Odpowiedzi dodane przez Paweł Baran

  1. Ziemia wiruje coraz szybciej, a doba skraca się. Naukowcy nie wiedzą, co się dzieje
    2024-04-29.
    Od kiedy naukowcy mierzą długość ruchu obrotowego Ziemi nie zdarzyło się, aby nasza planeta obracała się tak szybko. Padły historyczne rekordy, mimo, że trend wskazuje, że obrót wokół własnej osi powinien być coraz wolniejszy. Skąd się wzięła ta anomalia?
    Ruch obrotowy Ziemi jest niezwykle precyzyjnie mierzony od 1972 roku za pomocą zegarów atomowych. Pozwalają one ustalić długość doby z dokładnością do zaledwie milisekund. Dzięki temu wiemy, że zazwyczaj trwa 24 godziny, a dokładniej 86 400 sekund.
    Jednak od czasu do czasu zdarzają się od tego odstępstwa. Ziemia może się obracać zarówno nieco dłużej, jak i krócej. Od kilku lat jej ruch wokół własnej osi przyspiesza, wobec czego doba jest coraz krótsza.
    29 czerwca 2022 roku był najkrótszym dniem w całej historii pomiarów, a więc na tle ostatniego niemal półwiecza. Trwał o 1,59 milisekundy krócej niż standardowe 86 400 sekund. Poprzedni rekord należał do 19 lipca 2020 roku, który potrwał 1,05 milisekundy krócej wobec normy.
    Naukowcy jeszcze nie ustalili dokładnej przyczyny tej anomalii. Jednak wiemy, że prędkość ruchu obrotowego uzależniona jest od wielu czynników, zarówno geologicznych, jak i kosmicznych. Wpływ mają m.in. jej stopione jądro, oceany i atmosfera, a być może również wpływ sił kosmicznych, grawitacji czy obcych ciał niebieskich.
    Największy wpływ wywierają potężne trzęsienia ziemi. Podczas jednego z największych, które w 2004 roku nawiedziło Indonezję, wywołując tragiczne tsunami w krajach basenu Oceanu Indyjskiego, nastąpiło skrócenie doby o niecałe 7 mikrosekund.
    Ruch obrotowy jest monitorowany na dwa sposoby. Jednym jest ustalenie dokładnej długości doby gwiazdowej, czyli momentu, w którym ta sama gwiazda znajduje się w tym samym miejscu na niebie. Następnie ten pomiar jest porównywany ze wskazaniami około 200 zegarów atomowych rozsianych po laboratoriach na całym świecie.
    Doba będzie trwać coraz dłużej
    Obecnie odchylenia od normy w długości doby wskazujące na to, że Ziemia obraca się coraz szybciej, są zjawiskiem przejściowym. Biorąc pod uwagę tysiące, a nawet miliony lat, to Ziemia systematycznie spowalnia, a przez to doba będzie w przyszłości trwać coraz dłużej.
    Dzieje się tak z powodu siły grawitacyjnej Księżyca. Im bliżej Ziemi znajduje się Srebrny Glob, tym nasza planeta obraca się szybciej. Tymczasem Księżyc, który jest oddalony od Ziemi średnio o 384 tysiące kilometrów, każdego roku oddala się od nas o 4 centymetry.
    Choć wydaje się to niewiele, to jednak na tle bardzo wielu lat historii naszej planety, w sumie oddalił się na tyle dużo, że 1,5 miliarda lat temu doba trwała tylko 18 godzin. Obecnie oddalił się na tyle, że doba wydłużyła się do 24 godzin.
    Z biegiem milionów lat, gdy orbita Księżyca się ustabilizowała, a on sam zaczął się od Ziemi oddalać, ruch obrotowy naszej planety zaczął ulegać spowolnieniu i trwa on do dziś, będzie też trwał w przyszłości, aż do momentu zrównania się ruchu obrotowego Ziemi z ruchem obrotowym Księżyca, który trwa około 27 dni.
    Nie stanie się to jednak za naszego życia, lecz za miliony lat. Oczywiście może to nastąpić zarówno wcześniej, jak i później, gdy np. orbita Księżyca ulegnie zmianie, np. za sprawą uderzenia dużej planetoidy. Jednak takie kataklizmy są nie do przewidzenia.
    Źródło: TwojaPogoda.pl / timeanddate.com / Proceedings of National Academy of Sciences.

    Trzeba regulować zegary atomowe. Fot. Pixabay.

    Grawitacja Księżyca wpływa na ruch obrotowy Ziemi. Fot. Pixabay.

    https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-04-29/ziemia-wiruje-coraz-szybciej-a-doba-skraca-sie-naukowcy-nie-wiedza-co-sie-dzieje/

    Ziemia wiruje coraz szybciej, a doba skraca się. Naukowcy nie wiedzą, co się dzieje.jpg

    Ziemia wiruje coraz szybciej, a doba skraca się. Naukowcy nie wiedzą, co się dzieje2.jpg

  2. Planetoidy NEO w 2024 roku
    2024-04-28. Krzysztof Kanawka
    Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2024 roku.
    Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2024 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
    Bliskie przeloty w 2024 roku
    Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
    Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2024 roku (stan na 28 kwietnia 2024). Jak na razie, w 2024 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi, jest planetoida o oznaczeniu 2024 GD, o szacowanej średnicy około 35 metrów.
    W ciągu dekady ilość odkryć obiektów przelatujących w pobliżu Ziemi wyraźnie wzrosła:
    •    w 2023 roku odkryć było 113,
    •    w 2022 roku – 135,
    •    w 2021 roku – 149,
    •    w 2020 roku – 108,
    •    w 2019 roku – 80,
    •    w 2018 roku – 73,
    •    w 2017 roku – 53,
    •    w 2016 roku – 45,
    •    w 2015 roku – 24,
    •    w 2014 roku – 31.
    W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
    Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2024 roku
    2024 AA, 2024 AB i 2024 AC – trzy pierwsze planetoidy odkryte w 2024 roku to obiekty NEO.
    2024 BX1: mały meteoroid o średnicy około jednego metra, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę Ziemi. Odkrycie nastąpiło w dniu 20 stycznia za pomocą węgierskiego Konkoly Observatory przez Krisztián Sárneczky. Wejście w atmosferę Ziemi nastąpiło 21 stycznia około 01:30 CET nad Niemcami. Poniższa animacja prezentuje trajektorię podejścia 2024 BX1 do Ziemi.
    Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi:
    •    2008 TC3 (nad Sudanem)
    •    2014 AA (nad Atlantykiem)
    •    2018 LA (nad Botswaną)
    •    2019 MO (okolice Puerto Rico)
    •    2022 EB5 (okolice Islandii)
    •    2022 WJ1 (w pobliżu granicy USA/Kanada)
    •    2023 CX1 (spadek i odzyskane meteoryty, Francja)
    •    2024 BX1 (nad Niemcami)
    2024 GJ2: mały obiekt odkryty na 2 dni przed przelotem. Pole grawitacyjne Ziemi mocno zmieniło trajektorię tego meteoroidu.
    Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
    Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2023 roku. Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku.
    (PFA)
    Jest to dopiero ósme takie odkrycie. Oto lista odkryć, które nastąpiły, zanim jeszcze mały obiekt wszedł w atmosferę Ziemi:

    Bliskie przeloty w 2024 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net

    https://kosmonauta.net/2024/04/planetoidy-neo-w-2024-roku/

    Planetoidy NEO w 2024 roku.jpg

    Planetoidy NEO w 2024 roku2.jpg

  3. Początek obchodów jubileuszu 150. urodzin Jerzego Żuławskiego
    2024-04-28.
    Z inicjatywy Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej zapoczątkowane zostały ogólnopolskie obchody jubileuszu 150. urodzin Jerzego Żuławskiego, ojca współczesnej polskiej fantastyki naukowej. Rocznica urodzin polskiego pisarza będzie miała miejsce 14 lipca 2024 r.
    W tym roku przypada 150. rocznica urodzin Jerzego Żuławskiego – prozaika, poety, dramaturga i filozofa, a przede wszystkim jednego z polskich prekursorów fantastyki naukowej, który nie tylko zainspirował twórców światowej kultury, ale także przewidział jeden z elementów technologicznego podboju kosmosu przez ludzkość.
    21 marca br. Polska Fundacja Fantastyki Naukowej (PFFN) poinformowała o rozpoczęciu ogólnopolskich obchodów jubileuszu 150. urodzin Jerzego Żuławskiego. Do jubileuszowego partnerstwa przyłączają się kolejni organizatorzy wydarzeń naukowych i kulturalnych, związanych z astronautyką oraz literaturą fantastyczną. Wśród pierwszych przedsięwzięć partnerskich, sygnowanych oficjalnym logotypem obchodów, znalazły się między innymi następujące wydarzenia:
    •     European Rover Challenge 2024 (EFK)
    •     Copernicon 2024 w randze Polconu (Thorn)
    •     VII Space Resources Conference (AGH)
    •     Konsiliencyjna Konferencja Kosmiczna 4.0 (Ad Astra)
    •     World Space Week Wrocław (WroSpace)
    •     IV Kongres Futurologiczny (PFFN)
    •     Misja Analogowa "Żuławski" (Lunares)
     
    W najbliższym czasie pojawią się kolejne informacje związane z obchodami jubileuszu Jerzego Żuławskiego.
    PFFN zwraca się z apelem do organizacji zajmujących się kosmosem lub fantastyką naukową o dołączenie do grona partnerów i napisanie do fundacji na adres: [email protected].
    Kika słów o jubilacie
    Jerzy Żuławski urodził się 14 lipca 1874 r. Był twórcą niezwykle wszechstronnym: pisał zarówno dramaty o tematyce historyczno-współczesnej, w swoim czasie chętnie wystawiane na deskach teatrów, poezję jak i rozmaite gatunki prozatorskie: opowiadania, nowele, powieści, czy eseje filozoficzne.
    Żuławskiego jako myśliciela interesowały przede wszystkim procesy cywilizacyjne i społeczne. Te właśnie refleksje uzewnętrznił w dziele, które zapewniło mu status jednego z prekursorów polskiej literatury fantastycznonaukowej – czyli w tak zwanej Trylogii księżycowej, na którą składają się powieści: Na srebrnym globie (1903), Zwycięzca (1910) i Stara Ziemia (1911).
    Dzieło Żuławskiego opowiada historię tragicznej w skutkach wyprawy na Księżyc, w której efekcie powstaje odcięta od źródeł ziemskiej kultury nowa cywilizacja – a wraz z nią religia oraz struktura społeczna. Rozwijana w trzech tomach pesymistyczna wizja powstawania, rozwoju i upadku kultury, skrzyżowana z frapującą jak na owe czasy pomysłowością techniczną, inspirowała wielu twórców: największą figurę polskiego science fiction, Stanisława Lema, Andrzeja Żuławskiego (stryjecznego wnuka pisarza), który podjął się karkołomnej próby przeniesienia powieści "Na srebrnym globie" na ekran, czy współczesnych twórców fantastyki, z których najbardziej wyraźny hołd dla Żuławskiego złożył Chris Beckett w powieści "Ciemny Eden". Twórczość autora Trylogii księżycowej okazała się prekursorska również wobec projektów załogowej wyprawy na Księżyc.
    To właśnie Jerzy Żuławski jako pierwszy pisarz fantastyczny wykreował wizję pojazdu księżycowego. Wiemy o tym dzięki zachowanej korespondencji syna pisarza, Juliusza Żuławskiego, z Mieczysławem Bekkerem, polskim inżynierem, który był zaangażowany w projekt LVR (Lunar Roving Vehicle) dla programu Apollo. Jak podsumowano to w wydaniu „Przekroju” z 2 lutego 1975 r.:
    Dziwny, ale jakże wymowny zbieg okoliczności. Polski pisarz tworzy wizję księżycowego wehikułu, który dzięki polskiemu inżynierowi – kilkadziesiąt parę lat później – staje się rzeczywistością.
    Foto: Jerzy Żuławski, Polona.pl/Wikimedia/domena publiczna
    Źródło: PFFN
    Opracował: Paweł Z. Grochowalski
    Foto: Logo jubileuszu Jerzego Żuławskiego, PFFN

    URANIA

    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/poczatek-obchodow-jubileuszu-150-urodzin-jerzego-zulawskiego

    Początek obchodów jubileuszu 150. urodzin Jerzego Żuławskiego.jpg

  4. Kosmiczne jeden z dziesięciu, czyli o Hermaszewskim
    2024-04-28. Milena Nowak  120 odsłon
    Latem 1976 roku jednostki lotnicze w Polsce otrzymały rozkaz: wytypować najlepszych pilotów. Mieliby oni uczestniczyć w rekrutacji do, póki co ściśle tajnego, programu. Młodzi i ambitni lotnicy podejrzewali, że stawka jest wysoka, więc dzielnie przechodzili wymęczające testy wytrzymałościowe i psychologiczne oraz badania lekarskie. Po kilku tygodniach wyłoniono dziesięciu najlepszych; wtedy to dowiedzieli się, że jeden z nich zostanie kosmonautą w ramach programu Interkosmos.
    Interkosmos był radzieckim programem kosmicznym mającym na celu umożliwienie państwom bloku wschodniego udział w lotach na niską orbitę okołoziemską (ang. Low Earth Orbit, LEO) i międzynarodową współpracę. Za tymi hasłami kryły się propagandowe motywy ZSRR. Dla Polski Interkosmos miał stanowić dowód przyjaźni polsko-radzieckiej, a także zwiększyć atrakcyjność socjalistycznego systemu – szczególnie po szarej, często wręcz ascetycznej rzeczywistości pogomułkowskiej.
    Program współpracy w ramach Interkosmosu został przyjęty na zjeździe w 1967 roku w Moskwie. Ustalono m.in., że projekt nie będzie miał wspólnego budżetu – ZSRR zajmie się wystrzeliwaniem rakiet ze swoich kosmodromów, a pozostałe państwa stworzą potrzebną infrastrukturę, tj. satelity i inne apartury badawcze. Z tego powodu Prezydium Polskiej Akademii Nauk 29 września 1966 roku powołało Centrum Badań Kosmicznych (CBK PAN). W okresie sprzed zmiany ustrojowej powstało tam kilkadziesiąt czujników i elementów konstrukcyjnych rakiet i satelitów.
    Choć początkowo w projekcie Interkosmos loty przeprowadzano bez załogi, to władze ZSRR planowały nadać programowi ludzką twarz. Wkrótce do udziału w misjach zaproszono uzdolnionych lotniczo obywateli państw bloku wschodniego. Na pierwszy ogień poszły Czechosłowacja, Polska oraz NRD. Kolejność ta nie była przypadkowa; dziesięć lat wcześniej w Czechosłowacji odbywały się liczne protesty przeciw komunistycznemu systemowi, które zostały stłumione. Umożliwienie Czechosłowakowi lotu w pierwszej kolejności stanowiło swego rodzaju uhonorowanie mające na celu szerzenie propagandy dobra radzieckiego narodu.
    Z grupki polskich lotników został wybrany Mirosław Hermaszewski. Miał on lecieć w misji Sojuz 30 wraz z Rosjaninem Piotrem Klimukiem, dowódcą misji. Większość procesu przygotowawczego odbyło się w rosyjskim Gwiezdnym Miasteczku. Dziś wiadomo, że mieści się ono w okolicach Moskwy, jednak w czasie, gdy przebywał tam Polak, jego lokalizacja była ściśle tajna – strzeżonego, otoczonego murem miasta nie można było znaleźć na żadnych mapach.
    Mirosław Hermaszewski, na świecie dziewięćdziesiąty drugi człowiek w kosmosie, był wychowany przez samą matkę. Jego ojciec zmarł w konsekwencji masakry w Lipnikach na Wołyniu – został zastrzelony przez Ukraińców w 1943. Ówczesna władza tuż przed lotem zmieniła życiorys Mirosława – według oficjalnych źródeł ojca zabili faszyści. Mały Mirosław pasjonował się lotnictwem – w podstawówce składał modele samolotów, a w liceum zainteresował się szybownictwem. Idąc śladami starszego brata, został pilotem myśliwców. Jego wyniki w szkole, pracy, jak i testach do programu Interkosmos uchodziły za wybitne. Ekstrawertyczny, uśmiechnięty, kontaktowy i zdecydowany – tak opisywali go inni.
    Przygotowania Polaka do lotu nie obyły się bez przeszkód. Podczas jednego z badań stwierdzono, że Hermaszewski ma chore migdały. Pilot stwierdził, że to niemożliwe – nigdy nie chorował na anginę, a grypę miał tylko raz. Nikt nie wiedział, skąd wynika przymus poddania się zabiegowi. Wkrótce do Moskwy przyjechał lekarz Stanisław Barański, który powiedział Hermaszewskiemu, że nie wie, co co chodzi, ale nie ma wyjścia – jeśli chce lecieć, musi zgodzić się na operację.
    Hermaszewski został zabrany do szpitala jeszcze w Święta Bożego Narodzenia. Zabieg wykonał jeden z radzieckich lekarzy. Po wycięciu migdałów przyznał pilotowi rację – były zdrowe.
    Poza tym incydentem, Mirosław rozumiał i popierał rygor szkoleń. W nagraniu z 1979 roku wspominał:
    „Bardzo istotne jest to przygotowanie samego siebie do lotu, swojej własnej psychiki. Musimy choćby przygotować swój układ krążenia do pracy w stanie nieważkości, swój aparat równowagi. Im więcej treningów, ćwiczeń na krzesłach, bębnach obrotowych, wirówkach czy huśtawkach, tym lepiej. Im więcej wysiłku na Ziemi, tym w kosmosie jest lepiej. W tak w naszym przypadku było. Nie oszczędzaliśmy się i w kosmosie nie było tak źle.”
    Mimo, że Hermaszewski wiedział, że to on leci, to jednak aż do dnia przed startem nie było to do końca pewne. Zenon Jankowski, Polak z załogi zapasowej, był równie dobrze wytrenowany jak Mirosław. Istniała możliwość, że jeden z członków załogi głównej zacząłby niedomagać bądź szpiedzy znaleźliby informacje z przeszłości pilota, które szkodziłyby reputacji ZSRR i partii. Dlatego też Poczta Polska wydrukowała po 5 mln znaczków – jeden nakład z Hermaszewskim, a drugi z Jankowskim. Gdy już było wiadomo, który z Polaków leci w kosmos, wszystkie znaczki z tym drugim miały zostać zniszczone. Rozkaz ten nie został spełniony w stu procentach – 800 znaczków wysłano do USA, jak obligowały umowy; a 100 zostało zachowanych. Część z nich przekazano takim osobistościom jak Gierek, Jaruzelski, czy sam Jankowski.
    Na przeprowadzenie lotów załogowych pozwoliła rakieta Soyuz-U. Jest to najczęściej i najdłużej używana rakieta w historii astronautyki – wystartowała 786 razy, przy czym 764 z nich należało do udanych. Ma około 51 m długości i 3 m szerokości. Mieszanka paliwowa użyta w pierwszym i drugim stopniu to nafta z ciekłym tlenem. Impuls właściwy Soyuza – czyli parametr mówiący w jakim czasie silniki danego stopnia spalają ciężar paliwa równy ich sile ciągu – wynosi od 255 s do 333 s, w zależności od segmentu i wysokości nad poziomem morza.
    Stacja kosmiczna Salut 6, na której Hermaszewski przebywał przez 6 dni, funkcjonowała przez 5 lat na LEO, czyli na niskiej orbicie okołoziemskiej. Główną zmianą konstrukcyjną odróżniającą ją od poprzednich stacji była możliwość dokowania dwóch statków kosmicznych na raz zamiast jednego. Zmiana ta przyczyniła się do ułatwienia procesu wymiany załóg. W przypadku lotu Soyuz 30, oznaczało to uproszczenie kwestii logistycznych – w czasie, gdy załoga Klimuk i Hermaszewski odwiedzili stację, zamieszkiwali ją członkowie załogi Soyuz 29.
    27 czerwca 1978 roku rakieta Soyuz z Mirosławem Hermaszewskim wystartowała z kosmodromu Bajkonur. To historyczne wydarzenie przyciągnęło uwagę polskich mediów i podbudowało dumę Polaków. Wszędzie w miastach znajdowały się plakaty z wizerunkiem Polaka – przerywano transmisje, by poinformować o historycznym locie, a dzieci w szkołach rysowały rakiety na tle biało-czerwonej flagi. Mimo ogólnie pozytywnego odbioru pojawiały się głosy sprzeciwu – loty w kosmos były i są bardzo kosztownym przedsięwzięciem, zatem polska gospodarka musiała pokryć niebagatelną sumę. Uważano, że należy zająć się bardziej istotnymi projektami. Państwo za rządów Gierka zmagało się z zadłużeniem, a świecące pustkami półki oraz brak pomysłów na rozwiązanie złej sytuacji społeczno-ekonomicznej tylko pogarszały ten stan.
    Misja Hermaszewskiego wywarła pozytywny, choć niewielki, wpływ na naukę. Na pokładzie stacji Salut 6 przeprowadzono szereg, bardziej lub mniej zaawansowanych, badań. Najpoważniejsze z nich miało kryptonim „Syrena”. Zostało wykonane z inicjatywy profesora Roberta Gałązki, który zajmował się badaniem kryształów powstających ze związku telluru, kadmu i rtęci. Służą one do produkcji bardzo czułych detektorów podczerwieni mających zastosowanie m.in w wykrywaniu gazów takich jak metan oraz w militarii. Niestety produkcja kryształów na Ziemi jest skomplikowana; grawitacja sprawia, że na spodzie kryształu zawsze osadza się więcej kadmu, a w wyższych warstwach jest go coraz mniej. Jako, że do produkcji detektorów nadaje się materiał jak najbardziej jednorodny, profesor chciał sprawdzić, jak pierwiastki chemiczne będą rozmieszczone w nieważkości.
    Oprócz badania „Syrena”, polscy specjaliści, po części we współpracy z pozostałymi krajami wchodzącymi w skład Interkosmosu, przygotowali szereg innych eksperymentów. Dwa z nich, „Test” i „Relaks”, skupiały się na psychologii. Ten pierwszy badał adaptację załogi do warunków panujących w kosmosie, a drugi analizował efektywność sposobów na odpoczynek podczas pracy na stacji. Nie zapomniano o zdrowiu fizycznym kosmonautów, które stanowiło podmiot wielu badań. Monitorowano funkcjonowanie serca w czasie pracy na statku kosmicznym, a także sprawdzano wydolność fizyczną członków załogi przed i po misji.
    Misja przeszła do historii jako udana – zrealizowane zostały zarówno jej główne, jak i podrzędne założenia. Hermaszewski, jako jeden z niewielu obcokrajowców, po misji został odznaczony orderem Bohatera Związku Radzieckiego; ówcześnie nadawano go każdemu kosmonaucie lecącemu w ramach programu Interkosmos. Po zakończeniu kosmicznej przygody Hermaszewski oddał się swojej pasji – lotnictwu. W latach 1987-1990 był komendantem Wyższej Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie, przez dwa kolejne lata zastępcą dowódcy Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej, a następnie został szefem bezpieczeństwa WLiOP. Do emerytury był inspektorem do spraw sił powietrznych w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego.
    Polskie społeczeństwo wkrótce przestało żyć lotem Polaka-kosmonauty. 16 października 1978 roku, około trzy miesiące po locie Hermaszewskiego, po raz pierwszy w historii Polak został wybrany na papieża. Wywołało to zamieszanie w partii i dyskusje, czy przyjmować odwiedziny Jana Pawła II w Polsce, czy nie. Ostatecznie, za decyzją Gierka, papież został przyjęty. Wypowiadając słynne słowa „Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemii, tej ziemii”, odcisnął niebagatelne piętno na historii naszego kraju.
    Źródła:
    •    Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski, “Cena nieważkości. Kulisy lotu Polaka w kosmos.”, Agora, Warszawa 2018
    •    wojsko-polskie.pl; Karolina Duszczyk: Czujniki podczerwieni – specjalność WAT i VIGO System
    2 kwietnia 2024

    •    polskieradio.pl: Mirosław Hermaszewski i jego radiowe wspomnienia. "W kosmosie nie było tak źle"
    2 kwietnia 2024

    •    spacefacts.de: International Flight No. 65 Soyuz 30 Kavkaz USSR
    28 kwietnia 2024
     Zdjęcie w tle: Wikimedia Commons
    Logo misji Sojuz 30. Źródło: Wikimedia Commons

    Portret załogi głównej – Piotra Klimuka oraz Mirosława Hermaszewskiego. Źródło: spacefacts.de
    Portret załogi zapasowej – Zenona Jankowskiego oraz Valeri’a Nikolayevicha. Źródło: spacefacts.d
    Członkowie załóg Sojuz 29 i 30 (od lewej): Piotr Klimuk, Mirosław Hermaszewski, Vladimir Kovalyonok i Alexander Ivanchenkov. Źródło: ESA Space Historyk
    Kapsuła Soyuz 30 znajdująca się w Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej. Źródło: Wikimedia Commons
    https://astronet.pl/autorskie/ludzie-kosmosu/kosmiczne-jeden-z-dziesieciu-czyli-o-hermaszewskim/

    Kosmiczne jeden z dziesięciu, czyli o Hermaszewskim.jpg

    Kosmiczne jeden z dziesięciu, czyli o Hermaszewskim2.jpg

  5. Łukasiewicz - ILOT: pomyślnie testy silnika do napędów satelitarnych
    2024-04-28.
    W pierwszym kwartale 2024 roku Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa z sukcesem zakończył serię testów silnika, należącego do kategorii największych podsystemów w napędach satelitarnych. Rozwój tej konstrukcji jest realizowany w ramach projektu GRACE, finansowanego z polskiej składki do Europejskiej Agencji Kosmicznej.
    Silnik wykorzystuje szereg unikalnych technologii, opracowanych przez Instytut oraz przy udziale partnerów przemysłowych. Należą do nich technologie materiałowe (m.in. kompozycja materiałów, zdolna do ciągłej pracy w temperaturze 1500°C), jak również unikatowy w skali światowej katalizator rozkładu wysoko stężonego nadtlenku wodoru, pozwalający na długotrwałą pracę w temperaturze do 950°C i środowisku utleniającym.
    ”Aktualnie jesteśmy na etapie weryfikacji modelu inżynieryjnego silnika. Przeprowadziliśmy doświadczenia w środowisku ziemskim. Natomiast sam silnik jest zaprojektowany do pracy w bardzo wymagającym środowisku kosmicznym. Następnym krokiem będzie wykonanie silnika w wersji zbliżonej do lotnej oraz kolejne testy weryfikacyjne” - mówi dr inż. Paweł Surmacz, kierownik projektu GRACE w Łukasiewicz – Instytucie Lotnictwa.
    Jak czytamy w komunikacie Instytutu Lotnictwa, projekt jest zgodny z nowoczesnym trendem zrównoważonych rozwiązań napędowych poprzez zastosowanie nietoksycznych, tzw. zielonych materiałów pędnych, m.in. wysoko stężonego nadtlenku wodoru (98%), którego technologia otrzymywania również została opracowana przez Instytut.
    ”W projekcie wykorzystujemy specjalną infrastrukturę badawczą naszej jednostki, przeznaczoną do testowania napędów rakietowych i kosmicznych. Jest to tzw. hamownia atmosferyczna, pozwalająca na zaawansowane testy w środowisku ziemskim. W kolejnej fazie programu rozwojowego GRACE planujemy prace doświadczalne na nowym stanowisku próżniowym, które powstało dzięki dofinansowaniu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego. Stanowisko to pozwala na symulowanie warunków pracy bliskich rzeczywistym. Dzieje się to poprzez aplikację systemu próżniowego, utrzymującego stały poziom próżni” - dr inż. Paweł Surmacz.
    Silnik może być wykorzystywany zarówno w przyszłych platformach kosmicznych, realizujących wymagające misje serwisowe, jak również ostatnich stopniach małych rakiet nośnych (tzw. kick-stage). Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa sukcesywnie rozwija także inne rozwiązania napędowe które mogą mieć zastosowanie w pojeździe kosmicznym przeznaczonym do wykonywania regularnych misji serwisowych w przestrzeni wokółziemskiej.
    Więcej o kosmicznych projektach Instytutu Lotnictwa Łukasiewicz znajduje się pod linkiem.
    Źródło: Sieć Badawcza Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa
    Autor. Sieć Badawcza Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa

    SPACE24
    https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/lukasiewicz-ilot-pomyslnie-testy-silnika-do-napedow-satelitarnych

    Łukasiewicz - ILOT pomyślnie testy silnika do napędów satelitarnych.jpg

  6. W centrach galaktyk odkryto duże zagęszczenie czarnych dziur
    2024-04-28.
    Badania międzynarodowego zespołu naukowców ujawniły kluczowe informacje na temat dynamiki czarnych dziur w masywnych dyskach w centrach galaktyk.
    Opublikowane w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society (MNRAS) badania pokazują skomplikowane procesy rządzące tym, kiedy i gdzie czarne dziury zwalniają i oddziałują ze sobą, co potencjalnie prowadzi do fuzji.
    Wyniki badań rzuciły światło na emisje fal grawitacyjnych wynikające z łączenia się czarnych dziur, zdarzenia wykrywane przez instrumenty takie jak Laser Interferometer Gravitational-Wave Observatory (LIGO).
    Kiedy dwie czarne dziury zbliżają się do siebie zbytnio, zaburzają czasoprzestrzeń, emitując fale grawitacyjne, zanim ostatecznie połączą się w jedną.
    Badania skupiały się na centrach galaktyk, w których czarne dziury mogą się wielokrotnie łączyć ze względu na masywne przyciąganie grawitacyjne supermasywnej czarnej dziury w jądrze.
    Dodatkowo, obecność masywnego dysku akrecyjnego gazu przyczynia się do jasności tych galaktyk, klasyfikując je jako galaktyki aktywne (AGN).
    Interakcja pomiędzy mniejszymi czarnymi dziurami a otaczającym je gazem powoduje ich migrację w obrębie dysku i gromadzenie się w regionach znanych jako pułapki migracyjne. Pułapki te zwiększają prawdopodobieństwo bliskich spotkań między czarnymi dziurami, potencjalnie prowadzących do fuzji.
    Dr Evgeni Grishin ze Szkoły Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Monash, który kierował badaniami wraz z naukowcami z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, porównał to zjawisko do ruchliwego skrzyżowania bez działającej sygnalizacji świetlnej.
    Sprawdziliśmy, ile i gdzie mamy te ruchliwe skrzyżowania – powiedział dr Grishin.
    Efekty termiczne odgrywają kluczową rolę w tym procesie, wpływając na lokalizację i stabilność pułapek migracyjnych – dodał dr Grishin.
    Jedną z konsekwencji jest to, że nie widzimy pułapek migracyjnych występujących w galaktykach aktywnych o dużej jasności.
    Wyniki badań pogłębiają naszą wiedzę na temat łączenia się czarnych dziur, a także mają szersze implikacje dla astronomii fal grawitacyjnych, astrofizyki wysokich energii, ewolucji galaktyk i sprzężenia zwrotnego AGN.
    Pomimo tych znaczących odkryć, wiele na temat fizyki czarnych dziur i otaczających je środowisk pozostaje nieznanych – powiedział dr Grishin.
    Jesteśmy podekscytowani wynikami i jesteśmy teraz o krok bliżej od odkrycia, gdzie i jak czarne dziury łączą się w jądrach galaktyk – dodał.
    Przyszłość astronomii fal grawitacyjnych i badań nad galaktykami aktywnymi jest wyjątkowo obiecująca.
    Opracowanie:
    Agnieszka Nowak
    Więcej informacji:
    •    Black Hole “traffic jams” discovered in galactic centres, international study finds
    •    The effect of thermal torques on AGN disc migration traps and gravitational wave populations
    Źródło: Monash University
    Na ilustracji: Wizja artystyczna centralnej supermasywnej czarnej dziury. Źródło: Monash University
    URANIA
    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/w-centrach-galaktyk-odkryto-duze-zageszczenie-czarnych-dziur

    W centrach galaktyk odkryto duże zagęszczenie czarnych dziur.jpg

  7. Znaleźli to w kosmosie. Pierwsze takie zdjęcie w historii

    2024-04-28. Paula Drechsler
    Japoński satelita, który został wysłany w kosmos w lutym bieżącego roku, podczas przeprowadzanej w przestworzach operacji zrobił historyczne zdjęcie.

    Japońska firma Astroscale z siedzibą w Tokio ogłosiła, że wysłany w kosmos 18 lutego br. satelita ADRAS-J dotarł do celu i zrobił historyczne zdjęcie.
    - To bezprecedensowe zdjęcie stanowi kluczowy krok w stronę stawienia czoła konkretnym wyzwaniom naszych czasów oraz ich zrozumienia, napędzając przy tym postęp w kierunku zapewnienia bezpieczniejszego i bardziej zrównoważonego środowiska kosmicznego - ogłosił zarząd Astroscale.
    "Pics or it didn't happen". Astroscale publikuje historyczne zdjęcie z kosmosu
    ADRAS-J to satelita demonstracyjny przygotowany w celu prowadzenia inspekcji śmieci w kosmosie. Active Debris Removal by Astroscale-Japan wysłany w lutym tego roku w przestrzeń kosmiczną został zaprojektowany w celu dotarcia do dużego odpadu w postaci nieczynnego członu japońskiej rakiety H-2A, znajdującego się na niskiej orbicie okołoziemskiej. ADRAS-J zbliżył się do odpadu i wykonał historyczne zdjęcie.
     ADRAS-J to przełomowa misja będąca pierwszą na świecie próbą bezpiecznego podejścia, scharakteryzowania i zbadania stanu istniejącego kawałka dużego gruzu kosmicznego - wyjaśnia Astroscale. - Teraz za pomocą satelity udało się zrobić pierwsze na świecie zdjęcie kosmicznych śmieci z bliskiej odległości.

    Sukcesy misji ADRAS-J. Bada kosmiczne śmieci
    Zarząd Astroscale mówi o kamieniu milowym w kontekście misji ADRAS-J. Testy wykazały bowiem, że czujniki oraz oprogramowanie działają prawidłowo.
    - To udane, bezpieczne i kontrolowane podejście do porzuconego obiektu z kategorii śmieci kosmicznych na względną odległość kilkuset metrów. Ponadto ADRAS-J z powodzeniem zademonstrował działania bliskiego stopnia, wykorzystując technikę bezpiecznego podejścia eliptycznego w połączeniu ze względnymi danymi nawigacyjnymi z zestawu czujników statku kosmicznego - podało Astroscale.
    Podczas zbliżania się do śmiecia trzeba było zachować szczególną ostrożność i precyzję, ponieważ porzucony segment rakiety powoli się obraca, podało BBC. Ten wędrujący kawał metalu oraz innych śmieci stwarza m.in. ryzyko zderzenia i zniszczenia funkcjonalnych satelitów, których używa się do komunikacji i monitorowania planety, dlatego opracowanie skutecznych urządzeń do walki z zaśmieceniem kosmosu jest bardzo istotne.

    Misja kosmiczna Japończyków. Mają kolejny cel
    Japońska firma podała, że w następnej fazie swojej misji ADRAS-J podejmie próbę wykonania dodatkowych zdjęć górnego obszaru fragmentu rakiety za pomocą różnych kontrolowanych operacji bliskiego podejścia. Oczekuje się, że zebrane obrazy i dane będą miały kluczowe znaczenie dla lepszego zrozumienie zachowania gruzu obecnego w kosmosie i dostarczenia kluczowych informacji na potrzeby przyszłych działań związanych z jego usuwaniem, a także dbaniem o przestrzeń kosmiczną. Korpusy rakiet stanowią szczególne zagrożenie ze względu na masę. Europejska Agencja Kosmiczna podała, że obecnie w przestrzeni kosmicznej znajdują się tysiące zanieczyszczających ją obiektów.

    Podczas aktualnych działań nie usunięto jeszcze pozostałości H-2A. Obiekt, który sfotografowano, ma wymiary ok. 11 × 4 metra i jest pierwszy tak dużym odpadem w przestrzeni kosmicznej, do którego udało się podlecieć na bliską odległość. W kolejnej misji dojdzie jednak także do podjęcia próby usunięcia korpusu rakiety przy użyciu ramion robotycznych.

    Japończycy wysłali w kosmos satelitę. Zrobili historyczne zdjęcie. Zdj. ilustracyjne. /123RF/PICSEL

    Historyczne zdjęcie dużego obiektu - kosmicznego śmiecia - zostało wykonane przez satelitę ADRAS-J. /Astroscale /materiał zewnętrzny

    https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-znalezli-to-w-kosmosie-pierwsze-takie-zdjecie-w-historii,nId,7479197

    Znaleźli to w kosmosie. Pierwsze takie zdjęcie w historii.jpg

    Znaleźli to w kosmosie. Pierwsze takie zdjęcie w historii2.jpg

  8. Czy Planeta 9 istnieje? To może być nowy dowód
    2024-04-28. Źródło: ScienceAlert, Newsweek, phys.org
    Czy Planeta 9 - hipotetyczne ciało niebieskie znajdujące się na krańcach Układu Słonecznego - istnieje? Naukowcy śledzili nieregularnie poruszające się poza orbitą Neptuna obiekty i na podstawie obserwacji opracowali modele pokazujące, że obecność dodatkowej planety jest ich najdokładniejszym wyjaśnieniem.
    Zewnętrzne krańce Układu Słonecznego pozostają w dużej mierze tajemnicą. Jednym z największych sekretów tamtego rejonu jest hipotetyczna Planeta 9, zwana także Planetą X - ciało niebieskie, którego nigdy nie udało się zaobserwować, ale którego obecność wyjaśniałaby nietypowe orbity obiektów krążących daleko za Neptunem.

    Hipoteza ta ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Naukowcy z Kalifornijskiego Instytutu Technologicznego (Caltech), Uniwersytetu Lazurowego Wybrzeża (UCA) i teksańskiego Southwest Research Institute (SwRI) zaprezentowali zbiór danych, które potwierdzałyby istnienie Planety 9. Artykuł ukaże się na łamach "The Astrophysical Journal Letters".
    Co pokazały symulacje
    W swojej pracy naukowcy przyjrzeli się zbiorowi obiektów transneptunowych, a więc planetoid, które znajdują się na obrzeżach Układu Słonecznego. Wiele z nich przecina orbitę Neptuna w nieregularny sposób. Zespół badaczy, który jako pierwszy analizował obiekty transneptunowe w kontekście Planety 9, sporządził serię modeli komputerowych uwzględniających przyciąganie gazowych olbrzymów, wpływ grawitacyjny gwiazd i tak zwane pływy galaktyczne, by wyjaśnić nietypowy ruch.
    Symulacje pokazały, że najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem zaskakującego zachowania obiektów byłoby oddziaływanie grawitacyjne dużej i odległej masy - na przykład hipotetycznej Planety 9. Chociaż modele komputerowe nie były w stanie zawęzić zasięgu poszukiwań, naukowcy podkreślili, że zgodnie z wyliczeniami istnienie tajemniczego obiektu jest bardzo prawdopodobne. Zespół badawczy przyznał, że w grę mogą wchodzić inne oddziaływania, jednak szanse na to są znacznie mniejsze.
    - Obecnie nie ma lepszego wyjaśnienia przypadków, które zaobserwowaliśmy w badaniu, ani dla niezliczonych innych rzeczy, które obserwujemy w Układzie Słonecznym - powiedział współautor badania Michael Brown z Caltech. - Jeśli Planeta 9 nie istnieje, musielibyśmy wymyślić 5-6 oddzielnych teorii dotyczących wszystkich tych dziwactw.
    Poszukiwania Planety 9 sięgają początków XX wieku, ale najwięcej danych udało nam się zgromadzić w bieżącym stuleciu. W 2015 roku astronomowie z Caltech odkryli kilka skupionych razem obiektów w pobliżu krawędzi Układu Słonecznego. Ich nienaturalne rozmieszczenie wskazywało na silne oddziaływane grawitacyjne w tamtym regionie - według naukowców, może być nim właśnie hipotetyczna Planeta 9. Powstające właśnie w Chile Obserwatorium im. Very Rubin będzie wyposażone w sprzęt, który być może pozwoli nam jednoznacznie zweryfikować prawdziwość teorii.
    Autorka/Autor:as
    Źródło: ScienceAlert, Newsweek, phys.org
    Źródło zdjęcia głównego: Caltech/R. Hurt (IPAC)
    https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/planeta-9-czy-istnieje-to-moze-byc-nowy-dowod-st7891718

    Czy Planeta 9 istnieje To może być nowy dowód.jpg

  9. Zwycięzcy konkursu Direction: Space przestawili projekty naukowcom ESA i CERN
    2024-04-28. Redakcja
    Koniec wyjazdu studyjnego do ESA i CERN w ramach konkursu Direction:Space.
    Laureaci konkursu “Direction: Space” zakończyli wyjazd studyjny do najważniejszych ośrodków technologii kosmicznych w Europie.
    Młodzi naukowcy i inżynierowie z Polski zaprezentowali i skonsultowali swoje projekty eksperymentów możliwych do realizacji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z ekspertami z Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) oraz Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (CERN). Pomysłodawcą konkursu jest dr Sławosz Uznański, polski astronauta projektowy ESA.
    Konkurs “Direction: Space” ma na celu wsparcie i promocję wśród studentów i doktorantów polskich uczelni interdyscyplinarnych projektów związanych z technologiami kosmicznymi i możliwych do zrealizowania na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Jedną z nagród w konkursie był wyjazd studyjny, którego celem było nie tylko zapewnienie zwycięskim drużynom dostępu do światowej klasy ekspertów, ale także rozwijanie ich umiejętności projektowych w realiach przemysłu kosmicznego. Laureaci mieli możliwość odwiedzenia prestiżowych placówek naukowych i technologicznych, co pozwoliło im na nawiązanie kontaktów i zgłębienie wiedzy specjalistycznej niezbędnej w ich przyszłych karierach.
    „Przy organizacji konkursu zależało nam na zaangażowaniu studentów i doktorantów, którzy nie mają jeszcze możliwości brania udziału w innych projektach umożliwiających dostęp do ISS. Jednocześnie było dla nas niezwykle ważne, aby poszerzyć zakres tych polskich przedsięwzięć badawczych, które mogą zyskiwać na współpracy z sektorem kosmicznym. Takie interdyscyplinarne projekty edukacyjne wspierają dynamiczny rozwój tej gałęzi polskiej gospodarki i budują fundamenty dla edukacji przyszłości”
    Zuzanna Piasecka, prezes Fundacji Empiria i Wiedza
    Podczas wyjazdu laureaci konkursu odwiedzili dwa centra ESA (Holandia i Niemcy), gdzie mieli okazję do rozmów z inżynierami pracującymi nad misjami na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) oraz przygotowywaną obecnie stację Lunar Gateway. Celem spotkań było nie tylko zaprezentowanie ich projektów, ale również zdobycie wiedzy o najnowszych technologiach i standardach obowiązujących w branży. Z kolei odwiedziny w CERN pozwoliły uczestnikom na wgląd w najnowsze eksperymenty w dziedzinie fizyki cząstek, które mają bezpośrednie zastosowania w technologiach kosmicznych.
    Jak mówi Grzegorz Ambroszkiewicz, członek jury konkursu, na co dzień pracujący w ESA ESTEC, “Laureaci konkursu Direction: Space podczas wyjazdu, bez wątpienia zdobyli bardzo unikalne i cenne know-how, które będą mogli wykorzystać w rozwoju swoich projektów. Oprócz wartości merytorycznej, wizyta w sercu europejskiej technologii kosmicznej była dla nich bez wątpienia także niezwykle motywującą przygodą.” Jego słowa potwierdzają uczestniczki i uczestnicy wyjazdu, zainspirowani cennymi spotkaniami:
    “Wyjazd ten był nie tylko przygodą życia dla nas wszystkich, ale również cennym czasem, który wykorzystaliśmy na rozwój naszych projektów. Nawiązaliśmy ważne kontakty w przemyśle kosmicznym rozmawiając z inżynierami z ESA oraz w świecie badań naukowych przebywając w ośrodku CERN. Rywalizacja między zwycięskimi zespołami przerodziła się we współpracę nad wspólną misją rozwoju człowieka w kosmosie. Mając opiekę specjalistów z ESTEC oraz Space Applications możemy realizować nasze pomysły w zgodzie z najwyższymi standardami przemysłu kosmicznego”
    Paweł Rukat z zespołu GrowLight z Politechniki Warszawskiej
    Zdobyte doświadczenia i kontakty wesprą rozwój projektów uczestników konkursu, ale i przyczynią się do strategicznego zaangażowania Polski w międzynarodowe przedsięwzięcia kosmiczne. Jest o tym przekonana dr Milena Ratajczak z Fundacji New Space, która zaznacza:
    “Spotkania z ekspertami ESA i CERN potwierdzają dojrzałość koncepcji zwycięskich drużyn, zarówno od strony naukowej, jak i inżynieryjnej. Ci młodzi naukowcy bez wątpienia w najbliższych latach będą w stanie tworzyć silne synergie z polskim i europejskim sektorem kosmicznym. To znaczący argument za tym, aby tego typu inicjatywy zyskały swoje stałe miejsce w ramach opracowywanej właśnie Polskiej Strategii Kosmicznej “
    dr Milena Ratajczak z Fundacji New Space
    Finał wyjazdu studyjnego nie oznacza końca procesu realizacji projektów i zaangażowania organizatorów konkursu w pomoc młodym naukowcom. Wrócili oni do Polski z bogatym bagażem doświadczeń, który wykorzystają do dalszego rozwoju i wdrażania swoich innowacyjnych projektów w krajowym sektorze kosmicznym w tym przygotowując eksperymenty do potencjalnej realizacji na pokładzie ISS. Nad rozwojem projektów będą w dalszym ciągu czuwali mentorzy konkursu – eksperci sektora kosmicznego z całej Europy.
    „Jestem dumny, że to właśnie oni stają się nowym pokoleniem, które będzie rozwijać polski sektor kosmiczny przez najbliższe dekady”
    dr Sławosz Uznański, pomysłodawca konkursu.
    Organizatorami konkursu “Direction: Space” są: Fundacji Empiria i Wiedza oraz Fundacja New Space. Konkurs został ogłoszony podczas obchodów Europejskiej Stolicy Młodzieży Lublin 2023, a laureaci konkursu zostali przedstawieni podczas Tygodnia Kosmicznego Europejskiego Miasta Nauki Katowice 2024. Konkurs organizowany jest w partnerstwie z inicjatywą Europejskiej Agencji Kosmicznej Direction Earth/Space, Europejską Organizacją Badań Jądrowych CERN i studiem Science Now. Patronatu honorowego konkursowi udzielili: Prezes Rady Ministrów, Ministerstwo Rozwoju i Technologii, Bank Gospodarstwa Krajowego oraz Polska Agencja Kosmiczna.
    Więcej o projekcie można przeczytać na stronie: http://www.direction.space
    (D:S)
    https://kosmonauta.net/2024/04/zwyciezcy-konkursu-direction-space-przestawili-projekty-naukowcom-esa-i-cern/

    Zwycięzcy konkursu Direction Space przestawili projekty naukowcom ESA i CERN.jpg

  10. Wyniki IV edycji konkursu literackiego PFFN
    2024-04-27.
    W dniu 5 kwietnia 2024 roku Polska Fundacja Fantastyki Naukowej (PFFN) ogłosiła wyniki IV edycji konkursu literackiego. W konkursie wzięło udział 170 opowiadań, z których po weryfikacji recenzenci dopuścili 33 teksty. Jury konkursu wybrało pięciu zwycięzców. Pierwsze miejsce zdobyła Agata Francik za opowiadanie "Cztery ściany świata". Utwory zwycięzców zostaną opublikowane.
    IV edycja konkursu literackiego Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej (PFFN) odbyła się w dniach od 01.07.2023 r. do 30.09.2023 r. Na konkurs należało przysyłać samodzielnie napisany  wcześniej nigdzie niepublikowany utwór prozatorski o objętości 15.000 – 50.000 znaków ze spacjami, napisany przez autora, który ukończył 16 lat.
    Jurorzy przyznawali każdemu opowiadaniu ocenę w zakresie 0-10 punktów. Ocena końcowa stanowi punktację sumaryczną. W przypadku tekstów o takiej samej ocenie końcowej, w celu nadania ostatecznego miejsca, brano pod uwagę oceny cząstkowe, usystematyzowane od najwyższej do najniższej. Oceny opowiadań wahały się od 40 punktów (najlepszy wynik) do 21 punktów (najsłabszy wynik).
    Zespół recenzentów w składzie: dr Aleksandra Janusz-Kamińska, dr Paulina Klimentowska, Łukasz Marek Fiema oraz Adrian Szczerba zweryfikował 33 tekstów pozytywnie pod względem utrzymania w konwencji fantastyki naukowej, oryginalności fabuły oraz jakości warsztatu literackiego.
    Jury w składzie: dr Wiktor Jaźniewicz, dr Łukasz Kucharczyk, dr Elżbieta Kuligowska, Hubert Kijek oraz Magdalena Salik przyznało najwyższą liczbę punktów następującym tekstom:
    1.    "Cztery ściany świata", Agata Francik – 40 pkt.
    2.    "W cieniu kasztanowców", Mateusz Wyszyński – 38 pkt.
    3.    "Przebieralnia", Marek Kolenda – 38 pkt.
    4.    "FILTR", Michał Walasek – 38 pkt.
    5.    "Echo z Amaltei", Maja Malinowska – 37 pkt.
    Nagrodzone prace zostaną opublikowane w Antologii Polskiej Fantastyki Naukowej za rok 2024.
    Kompletną punktację wszystkich ocenionych prac można znaleźć na stronie konkursu.
    Czwartą edycję konkursu objęły patronatem medialnym miesięczniki popularnonaukowe „Delta” i „Młody Technik”. Podkreślając wpływ, jaki na twórczość science fiction wywierają zagadnienia dotyczące sztucznej inteligencji, patronat honorowy zapewniły Polskie Towarzystwo Informatyczne oraz oficjalna strona internetowa Stanisława Lema.
    Sponsorami nagród dla autorów najlepszych prac zostały Wydawnictwo Powergraph, Wydawnictwo Stalker Books oraz Wydawnictwo IX, które podjęło się również przygotowania Antologii Polskiej Fantastyki Naukowej za rok 2024.
    Autorka ilustracji: Vivi Ekhart
    Źródło: PFFN
    Paweł Z. Grochowalski
    URANIA
    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wyniki-iv-edycji-konkursu-literackiego-pffn

    Wyniki IV edycji konkursu literackiego PFFN.jpg

  11. Przed nami Forum Sektora Kosmicznego 2024
    2024-04-27.
    Polska Strategia Kosmiczna, technologie kosmiczne w służbie bezpieczeństwa oraz współpraca z podmiotami zagranicznymi – to główne tematy czwartej edycji Forum Sektora Kosmicznego. W jego trakcie spotkają się polscy przedsiębiorcy związani z kosmosem, przedstawiciele rządu i administracji oraz goście z Europejskiej Agencji Kosmicznej i czołowych europejskich firm. Najważniejsze gospodarcze wydarzenie na kosmicznej mapie Polski odbędzie się 4 czerwca w Warszawie.
    Ostatnie lata były dla polskiego sektora kosmicznego czasem intensywnego rozwoju. Podniesienie składki członkowskiej do Europejskiej Agencji Kosmicznej, ogłoszenie udziału Polaka w locie na Międzynarodową Stację Kosmiczną czy podjęcie decyzji o stworzeniu polskiej konstelacji satelitów to tylko niektóre wydarzenia ostatnich miesięcy. O kluczowych osiągnięciach, ale przede wszystkim szansach i wyzwaniach stojących przed polskim sektorem kosmicznym będą rozmawiać uczestnicy najważniejszej konferencji kosmicznej w Polsce - Forum Sektora Kosmicznego.
    W trakcie Forum odbędą się trzy panele dyskusyjne poświęcone tematom: Polskiej Strategii Kosmicznej oraz Krajowego Planu Kosmicznego, możliwości współpracy między Polską a podmiotami europejskimi, oraz Space Security.
    ”Polski sektor kosmiczny stabilnie rozwija się już od dekad, jednak ostatnio widzimy, że zmiany w jego obrazie zachodzą znacznie szybciej. Dlatego podczas tegorocznej edycji Forum Sektora Kosmicznego chcemy zaprosić uczestników do rozmowy o tym, jaka jest kondycja naszego sektora, jak mądrze wykorzystać szanse, które się przed nami otwierają w związku z udziałem w programach ESA, ale też z jakimi wyzwaniami, chociażby w zakresie bezpieczeństwa, przyjdzie nam się zmierzyć w nadchodzących latach” - wskazuje Paweł Wojtkiewicz, Prezes Zarządu Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego.
    Forum Sektora Kosmicznego odbędzie się 4 czerwca na terenie Expo XXI przy ul. Prądzyńskego w Warszawie, powracając do formuły stacjonarnej po spotkaniu online z 2021 roku. To już czwarta edycja wydarzenia organizowanego przez Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego od 2016 roku. Za każdym razem w Forum bierze udział około 400 uczestników: przedstawicieli firm, ośrodków naukowych, rządu i administracji.
    Wydarzenie składa się z części merytorycznej, stanowiącej platformę wymiany wiedzy i doświadczeń sektora kosmicznego, oraz części wystawienniczej, w której polskie przedsiębiorstwa prezentują swoje najnowsze technologie i projekty. Uczestnicy będą mogli skorzystać również z warsztatów skierowanych do firm i instytucji działających w sektorze kosmicznym. Trwają prace nad szczegółowym programem wydarzenia, który zostanie ogłoszony niebawem.
    Współorganizatorami Forum Sektora Kosmicznego 2024 są Ministerstwo Rozwoju i Technologii, Polska Agencja Kosmiczna oraz Agencja Rozwoju Przemysłu. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Krajowy Punkt Kontaktowy Programów Badawczych UE przy NCBR objęły wydarzenie patronatem honorowym, a patronami zostały Europejska Fundacja Kosmiczna oraz New Space Foundation.
    Więcej informacji o działaniach ZPSK znajduje się pod załączonym linkiem.
    Źródło: Informacja prasowa ZYSK
    Autor. ZPSK
    Autor. Ministerstwo Rozwoju i Technologii

    SPACE24
    https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/przed-nami-forum-sektora-kosmicznego-2024

    Przed nami Forum Sektora Kosmicznego 2024.jpg

  12. Astrofizyk o ucieczce ludzi z Ziemi. Wyprowadzi nas nowy Mojżesz

    2024-04-27. Paula Drechsler
    "Kto byłby Mojżeszem dla nowej społeczności kosmicznej? To dziecko mogło już się urodzić", powiedział czołowy badacz z Harvardu na temat prawdopodobnej migracji ludzi z Ziemi w kosmos. Avi Loeb zajmuje się astrofizyką i kosmologią, znany jest ze swoich profesjonalnych badań na temat pozaziemskich obiektów i potencjalnych cywilizacji. Teraz podzielił się swoimi nowymi przemyśleniami.

    "Moja wizja jako astrofizyka jest prosta: nasz kosmiczny exodus oznaczałby wyzwolenie ludzi z ograniczeń ziemskiej grawitacji. Co zastąpiłoby Boga w tej historii? Zaawansowana cywilizacja pozaziemska", powiedział Avi Loeb, izraelsko-amerykański fizyk teoretyczny, od lat zajmujący się astrofizyką i kosmologią.  
    Loeb jest profesorem nauk ścisłych i dyrektorem Instytutu Teorii i Obliczeń Centrum Astrofizyki - Harvard-Smithsonian. Profesor podzielił się niedawno swoimi przemyśleniami na temat prawdopodobnej ucieczki ludzi z Ziemi. Swoje rozważania oparł nie tylko na nauce, ale i na wierzeniach. Migrację ludzkości w kosmos porównał bowiem do biblijnego exodusu - wyjścia Izraelitów z Egiptu.

    Ludzie opuszczą kiedyś Ziemię. Ekspert mówi o exodusie niczym w Biblii
    Loeb w swoich przemyśleniach nawiązał m.in. do osoby Mojżesza, sugerując, że przywódcę, który poprowadzi ludzkość z Ziemi w kosmos, można porównać właśnie do postaci z Biblii - i że taka osoba mogła już się urodzić. To sugeruje, że exodus może nadejść już w ciągu kilkudziesięciu lat. Potrzeba jednak wielu zmian.
    - Mojżesz uwierzył w nadludzką istotę, "Boga", gdy zobaczył płonący drzew, którego nikt nie podpalił. Czy napotkanie niewyjaśnionych zjawisk powietrznych (UAP) byłoby takim momentem przełomowym, jakim płonący krzew był dla Mojżesza? - zastanawia się w swych rozważaniach astrofizyk. - Jeśli tak, to czy odtajnione raporty, przygotowane dla Kongresu USA w 2021, 2022 i 2023 roku oraz te, których nie ujawniono, zawierają już jakiekolwiek oznaki UAP, które przypominają płonący krzew? - nawiązał ekspert do wzbudzających wiele emocji dokumentów.
    Czy UFO i UAP noszą znamiona technologii cywilizacji pozaziemskich?
    Loeb zastanawia się także nad nieznanymi, jaki i w jakiś sposób sklasyfikowanymi już obiektami pozaziemskimi, które wzbudzają gorącą dyskusję nie tylko w świecie naukowym, ale i wśród całej społeczności.

    Czy nietypowe właściwości meteoru IM1 i pozasłonecznego przybysza Oumuamua wskazują na istniejące gdzieś kosmiczne technologie? Wszelkie pozaziemskie anomalie technologiczne mogą ustanowić naszą więź z nadludzką istotą, tak jak to miało miejsce w przypadku Mojżesza, i zainspirować nas do wyruszenia w podróż do gwiazd - rozmyśla ekspert.
    Choć najnowsze przemyślenia badacza nie są jednoznacznym twierdzeniem naukowym, to profesor z Harvardu znany jest z tego, że od lat prowadzi profesjonalne badania dotyczące pozaziemskich obiektów i cywilizacji. Jego publikacje regularnie pojawiają się w najbardziej szanowanych czasopismach naukowych. Chętnie cytowany jest także przez rozmaite media na całym świecie.

    Co czeka nas w kosmosie? Gdzie osiedli się społeczność uciekająca z Ziemi?
    Jak podaje astrofizyk, nasza kosmiczna ucieczka oznaczałaby porzucenie ograniczeń w postaci ziemskiej grawitacji, a więc i konieczność rozwoju nowych, zaawansowanych technologii, które umożliwią skrócenie czasu podróży w kosmos i swobodne rozwijanie się w odmiennych od ziemskich warunkach. W swoich rozważaniach Loeb zastanawia się, gdzie, jeśli udałoby się tego wszystkiego dokonać, osiedliłaby się nasza nowa społeczność kosmiczna.
    - Izraelici osiedlili się w Kanaanie po 40 latach wędrówki przez pustynię. Ten długi okres był im niezbędny do ustanowienia nowego sposobu myślenia [...] Gdzie osiedliłaby się nasza nowa społeczność kosmiczna? Ich Kanaan najprawdopodobniej byłby możliwą do zasiedlenia planetą krążącą wokół innej gwiazdy.
    Jak dodaje ekspert, czas potrzebny do opracowania nowych sposobów przemieszczania się w kosmosie oraz do pokonania odpowiedniej odległości mógłby uwolnić społeczeństwo od "ziemskiego sposobu myślenia".

    Autostopem przez galaktykę, na skróty, w nieznane
    Avi Loeb w swoich rozważaniach podaje, że w zasadzie można sobie wyobrazić, że istnieją konfiguracje przestrzeni i czasu, które pozwalają także na skrót, w którym można dostać się z jednego punktu do drugiego inną ścieżką, która jest krótsza. "Jest to dozwolone w ogólnej teorii względności Einsteina", zaznaczył naukowiec. Profesor dodał też, że najpewniej tylko wybrana grupa ludzi zdoła wyruszyć z ziemi w podróż do gwiazd, by znaleźć nową Ziemię Obiecaną.
    - To niezwykłe, że biblijna historia z naszej przeszłości może zainspirować naszą przyszłość wśród gwiazd. Wszystko, co musimy zrobić, to dostroić nasze kamery i teleskopy, a także otworzyć nasze umysły, aby dopuścić możliwość, że możemy zostać uratowani od naszych ziemskich nieszczęść przez nadludzką istotę - stwierdził Loeb.
    Ekspert rozważaniami podzielił się w związku ze świętem Paschy. Dodał przy tym, że "wszyscy powinniśmy zastanowić się nad naszą przyszłością wśród gwiazd i mieć nadzieję, że wiadomość o pokoju i dobrobycie zostanie wkrótce dostarczona do naszej skrzynki pocztowej w postaci pozaziemskiego pakietu technologicznego".

    Jeśli rzeczywiście dojdzie do kosmicznego exodusu, jak będą wyglądać cykliczne obchody tego historycznego wydarzenia? Związane z tym uroczystości opowiedzą historię cudów technologicznych, które wyzwoliły kosmiczną społeczność ludzi z Ziemi i ustanowiły ich więź z nadludzką istotą - rozważa astrofizyk.
    Źródła: avi-loeb.medium.com, metro.co.uk, naukawpolsce.pl, nubtv

    Avi Loeb, czołowy astrofizyk z Harvardu podzielił się przemyśleniami na temat ucieczki ludzi z Ziemi. /Lane Turner/The Boston Globe /Getty Images

    Profesor Avi Loeb zastanawia się nad przyszłością ludzkości, prognozując, że mała grupa może nawet w niedalekiej przyszłości wyruszyć z Ziemi w kosmos, by osiedlić się w nowym miejscu. /123RF/PICSEL

    https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-astrofizyk-o-ucieczce-ludzi-z-ziemi-wyprowadzi-nas-nowy-mojz,nId,7475313

    Astrofizyk o ucieczce ludzi z Ziemi. Wyprowadzi nas nowy Mojżesz.jpg

    Astrofizyk o ucieczce ludzi z Ziemi. Wyprowadzi nas nowy Mojżesz2.jpg

  13. Sztuczna inteligencja i archiwum Hubble’a. W tle 1000 nieznanych obiektów!

    2024-04-27. Wiktor Piech
    Już od około 30 lat Kosmiczny Teleskop Hubble’a umożliwia dokonywanie wielkich odkryć. Teraz naukowcy spojrzeli do archiwalnych danych z tego urządzenia. Dzięki sztucznej inteligencji i tysiącom ochotników odkryto setki nowych ciał kosmicznych w naszym Układzie Słonecznym.
    Astronomowie z Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) połączyli siły z naukowcami-amatorami i sztuczną inteligencją. Wspólnie dokonali wielkiego odkrycia - zidentyfikowano ponad 1000 nowych planetoid w naszym Układzie Słonecznym.
    W trakcie prac zastosowano nowe podejście służące do dokumentowania obiektów znajdujących się w zbiorach danych sprzed dziesięcioleci. Badacze wskazują, że można tę metodę zastosować także do innych zestawów danych.
    Archiwum Hubble’a ujawnia wiele intrygujących informacji
    Zespołem badawczym kierował Pablo García-Martín z Wydziału Fizyki Teoretycznej Uniwersytetu Autonomicznego w Madrycie (UAM). Specjaliści wskazują, że obserwowanie planetoid, które przybierają najróżniejsze wielkości i formy, jest wyjątkowo trudne.
    Badacze znają pozycję Hubble’a w trakcie wykonywania przez niego zdjęć kosmosu i dalej mierzą krzywiznę powstałych smug planetoid. Na ich podstawie można określić odległość danego obiektu, a także kształt orbity.
    Jak mówi Martin: - Coraz głębiej obserwujemy mniejszą populację planetoid pasa głównego. Byliśmy zaskoczeni tak dużą liczbą potencjalnych obiektów. Istniały pewne wskazówki, że ta populacja istnieje, ale teraz potwierdzamy to losową próbką populacji planetoid uzyskaną przy użyciu całego archiwum Hubble'a. Jest to ważne dla zapewnienia wglądu w modele ewolucyjne naszego Układu Słonecznego.
    Według przyjętej teorii mniejsze planetoidy powstały wskutek zderzeń większych planetoid - ma to trwać od miliardów lat, zaś wygląd obiektów wciąż się zmienia. Istnieje także konkurencyjna teoria głosząca, że tak małe ciała niebieskie obecnie wyglądają niemal identycznie jak w momencie swojego powstania.
    W 2019 roku został uruchomiony projekt nauki obywatelskiej Hubble Asteroid Hunter (HAH), którego celem jest identyfikacja planetoid w archiwalnych danych z Hubble'a. W sumie cały zespół składał się z 11 482 ochotników, którzy przeanalizowali do tej pory 37 000 zdjęć z Hubble’a na przestrzeni 19 lat.
    Dostarczono w sumie prawie dwóch milionów danych identyfikacyjnych. Kolejnym krokiem było wykorzystanie specjalnego zestawu szkoleniowego dla zautomatyzowanego algorytmu identyfikacji planetoid, które bazowało na uczeniu maszynowym. Skutkiem tego przedsięwzięcia było odkrycie 1031 nieznanych wcześniej planetoid, z których około 400 miało rozmiar poniżej 1000 m.

     
     Pozycje asteroid zmieniają się z czasem i dlatego nie można ich znaleźć, po prostu wprowadzając współrzędne, ponieważ w różnych momentach może ich nie być. Jako astronomowie nie mamy czasu na przeglądanie wszystkich zdjęć asteroid. Wpadliśmy więc na pomysł współpracy z ponad 10 000 wolontariuszy zajmujących się nauką obywatelską przy przeglądaniu ogromnych archiwów Hubble’a - powiedział Martin.

    Tajemnica archiwum Hubble'a, odkryto setki nowych planetoid /austler /123RF/PICSEL

    https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-sztuczna-inteligencja-i-archiwum-hubblea-w-tle-1000-nieznany,nId,7473417

    Sztuczna inteligencja i archiwum Hubble’a. W tle 1000 nieznanych obiektów!.jpg

  14. Gaia BH3 – pobliska czarna dziura
    2024-04-27. Krzysztof Kanawka
    Druga najbliższa znana czarna dziura.
    W odległości zaledwie około 1900 lat świetlnych od Układu Słonecznego znajduje się czarna dziura o oznaczeniu Gaia BH3. Jest to aktualnie druga względem odległości najbliższa znana czarna dziura.
    Odkrycie Gaia BH3 zawdzięczamy europejskiej sondzie Gaia. Jest to sonda do bardzo precyzyjnych pomiarów astrometrycznych, które służą m.in. wyznaczaniu dystansów do gwiazd. Możliwe jest także określenie ruchów własnych gwiazd, w tym względem mniejszych i niewidocznych ciał w pobliżu tych gwiazd. Tak też się stało w przypadku Gaia BH3, czyli czarnej dziury, która krąży w układzie wraz z gwiazdą.
    Masa BH3 została ustalona na około 33 masy Słońca. Odległość do układu – w zależności od wyliczeń to około 1840 – 1930 lat świetlnych. Jest to zatem pobliska czarna dziura. Ta czarna dziura nie jest zbyt aktywna – nie znajduje się wokół niej żadna materia, którą mogłaby ta dziura “zjadać” i tym samym pojawiłaby się emisja promieniowania. Odkrywanie takich dziur jest bardziej problematyczne i ich wykrycie jest możliwe na podstawie obserwacji wpływu grawitacyjnego na otoczenie.
    Warto tu dodać, że dwie jeszcze bliższe znane nam czarne dziury – Gaia BH1 i Gaia BH2 – to także odkrycia sondy Gaia. Gaia BH1 to obecnie najbliższa znana czarna dziura. Z kolei Gaia BH2 znajduje się około 3800 lat świetlnych od Układu Słonecznego.
    Porównanie układów Gaia BH1, Gaia BH2 i Gaia BH3 / Credits – ESA/Gaia/DPAC, CC BY-SA 3.0 IGO, P. Panuzzo CNRS/Observatoire de Paris/PSL
    Oczywiście, jest bardzo prawdopodobne, że bliżej znajdują się nieznane jeszcze czarne dziury. Mowa tu m.in. o czarnych dziurach, które poruszają się bez żadnego towarzysza, przez co ich detekcja jest bardzo trudna. Jest także możliwe – choć nie ma tu jeszcze wystarczających dowodów – że w układzie gwiazd V Puppis trzecim obiektem tego układu jest czarna dziura. V Puppis znajduje się w odległości około 950 lat świetlnych od Ziemi.
    (ESA)
    Gaia's discovery of a massive black hole in our Milky Way: Gaia BH3 (long version - voice - music)
    https://www.youtube.com/watch?v=cU00B-6DeSQ
    Układ Gaia BH3 / Credits – ESA/Gaia/DPAC, CC BY-SA 3.0 IGO, P. Panuzzo CNRS/Observatoire de Paris/PSL
    Gaia's black holes: comparison of orbits
    https://www.youtube.com/watch?v=Jru4rc7Tmyw
    Porównanie układów Gaia BH1, Gaia BH2 i Gaia BH3 / Credits – ESA/Gaia/DPAC, CC BY-SA 3.0 IGO, P. Panuzzo CNRS/Observatoire de Paris/PSL
    https://kosmonauta.net/2024/04/gaia-bh3-pobliska-czarna-dziura/

    Gaia BH3 – pobliska czarna dziura.jpg

  15. Nowa rakieta od Blue Origin. Poznaliśmy datę startu
    2024-04-26. Mateusz Mitkow
    Najprawdopodobniej już za kilka miesięcy będziemy mogli zobaczyć po raz pierwszy w locie nowy system nośny firmy Blue Origin. W ramach swojej debiutanckiej misji rakieta New Glenn wyniesienie w przestrzeń kosmiczną dwie sondy marsjańskie firmy Rocket Lab.
    Należąca do Jeffa Bezosa firma Blue Origin przygotowuje swój nowy system nośny do pierwszego lotu orbitalnego. Będzie to zdecydowanie historyczny moment dla amerykańskiego przedsiębiorstwa, które do tej pory mogło się pochwalić jedynie rakietą New Shephard, wykorzystywaną do wykonywania turystycznych lotów suborbitalnych. Przełomem dla firmy w tym zakresie ma być opracowywana rakieta New Glenn, które debiutancki lot powinien odbyć się już w najbliższych miesiącach.
    Z dostępnych informacji wynika, że nowa rakieta firmy Blue Origin powinna polecieć na orbitę 29 września br. Dokładna data została przekazana przez jednego z przedstawicieli amerykańskiej agencji kosmicznej NASA w trakcie prezentacji, dotyczącej nadchodzącej misji marsjańskiej. Jej celem jest wysłanie na orbitę Marsa dwóch sond Escape and Plasma Acceleration and Dynamics Explorers (ESCAPADE), a systemem nośnym odpowiedzialnym za ich wyniesienie będzie rakieta New Glenn. Kontrakt o wartości 20 mln USD został w tym celu przyznany firmie Bezosa w 2023 r.
    Za opracowanie wspomnianego ładunku jest Rocket Lab. Celem amerykańskich sond będzie badanie marsjańskiej magnetosfery. Firma Blue Origin nie potwierdziła oficjalnie przekazanej daty startu, ale we wcześniejszych zapowiedziach podkreślano, że debiut systemu planowany jest na druga połowę 2024 r. Warto pamiętać, że rakieta New Glenn jest także niezbędnym elementem programu Artemis, do którego została zakontraktowana w celu wynoszenia lądownika Blue Moon.
    Jeśli chodzi o szczegóły techniczne opisywanej rakiety to wiemy, że New Glenn będzie miał ponad 98 metrów wysokości i będzie zabierać ze sobą 45 t ładunku na niską orbitę okołoziemską (LEO) oraz 13,5 t na geostacjonarną orbitę transferową. To około dwukrotnie większa ładowność rakiety Falcon 9 od firmy SpaceX. Są to także większe możliwości niż w przypadku rakiety Vulcan, ale niższe od systemów Falcon Heavy oraz Starship. Pierwszy stopień nowej rakiety będzie napędzany siedmioma silnikami BE-4, z kolei drugi dwoma BE-3U.
    Prace nad rakieta New Glenn trwają blisko dekadę, ale wygląda na to, że jesteśmy bardzo blisko, aby zobaczyć ją po raz pierwszy w locie. Duże nadzieje w projekt pokładają także Siły Kosmiczne USA (USSF), które przyznały na jej rozwój dodatkowe fundusze. Kontrakt o wartości 18 mln USD ma wesprzeć wczesne badania integracyjne, które pomogą ocenić możliwości techniczne systemu, pod kątem wynoszenia ładunków w ramach misji służących bezpieczeństwu narodowemu.
    Autor. Blue Origin
    SPACE24
    https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/nowa-rakieta-od-blue-origin-poznalismy-date-startu

    Nowa rakieta od Blue Origin. Poznaliśmy datę startu.jpg

  16. Przyszłość robotyki kosmicznej na ERC w Krakowie
    2024-04-26.
    Setki młodych inżynierów z 23 krajów rozpoczęło rywalizację o szansę uczestnictwa w finałach 10. jubileuszowej edycji European Rover Challenge (ERC) – najtrudniejszych zawodach robotyki kosmicznej na świecie. W tym roku w zawodach bierze udział 69 drużyn, w tym aż 14 za Polski. Zawody łazików kosmicznych odbędą się w dniach 6–8 września 2024 roku na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
    Roboty biorące udział w zawodach muszą stawić czoła wielu konkurencjom mającym odzwierciedlić wyzwania eksploracji kosmosu. Na test wystawiane będą takie umiejętności jak zdolność autonomicznej nawigacji w terenie, przeprowadzanie odwiertów, analiza składu próbek geologicznych oraz operowanie ramieniem robotycznym. Zatem nie ma znaczenia, czy roboty poruszają się na kołach, gąsienicach lub wykorzystują mechanizmy kroczące – najważniejsza jest efektywność wykonywania zadań.
    Tegoroczne, jubileuszowe zawody ERC będą wyjątkowe pod względem liczby biorących w nich uczestników. Aż 69 drużyn z 23 krajów świata zgłosiło się do kosmiczno-robotycznej rywalizacji.
    W tym roku wśród zgłoszonych zespołów znajdują się drużyny z uznanych uniwersytetów m.in. z Australii, Japonii, Niemiec, Kostaryki, Kanady czy Francji. – mówi Konrad Lippert, koordynator zespołów międzynarodowych zawodów łazików marsjańskich ERC. – Z roku na rok coraz więcej nowych drużyn dowiaduje się o możliwości udziału w zawodach ERC i dopytuje o szczegóły. Szczególnie cieszą nas debiutanckie zespoły studentów z Serbii, Rumunii, Kazachstanu i Pakistanu – to pokazuje, że docieramy coraz dalej, a idea zawodów jest tak samo atrakcyjna w Europie, Azji, Australii i Ameryce. Oczywiście ciężko nie zwrócić uwagi na potężną reprezentację Polski – dodaje.
    Podczas ERC 2024 odbędą się nie tylko zawody robotyczne, ale również biznesowa konferencja z udziałem czołowych ekspertów sektora kosmicznego, astronautów i naukowców. Podzielą się oni swoją wiedzą i doświadczeniem w obszarach takich jak przyszłość ludzkich osad na Księżycu i Marsie, zrównoważony rozwój Ziemi czy komercjalizacja kosmosu.
    Dla osób, które są pasjonatami kosmosu i technologii została przygotowana Strefa Inspiracji. Wiek czy wykształcenie nie odgrywa tu roli, bo odkrywcą można być w każdym wieku i znaleźć coś dla siebie. W Strefie Inspiracji będzie można dowiedzieć się więcej o kosmosie, astronomii, spotkać popularyzatorów nauki oraz zobaczyć z bliska kosmiczne technologie, które na co dzień znajdują się na orbicie.
    Jubileuszowa edycja ERC – kosmiczne święto na uniwersytecie AGH!
    10. edycja European Rover Challenge to nie tylko największe wydarzenie do tej pory, ale przede wszystkim szansa na wspólną celebrację dekady innowacji i pasji podczas oficjalnej Jubileuszowej Gali. W tym roku, z okazji 10-lecia projektu, zaplanowaliśmy specjalny program z udziałem gości specjalnych z Międzynarodowej Federacji Astronautycznej, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i NASA. Od 2014 roku, blisko 100-osobowa grupa pasjonatów, ekspertów i naukowców, wspierana przez wolontariuszy, realizuje ten unikatowy projekt, który z dumą prezentujemy światu. W Krakowie, stolicy Małopolski, która należy do sieci regionów kosmicznych NEREUS; uczestnicy i goście będą mieli okazję doświadczyć wyjątkowej atmosfery i naszej niesłabnącej pasji, która sprawia, że European Rover Challenge jest czymś więcej niż tylko wydarzeniem – to marzenie o sięgnięciu gwiazd, które staje się rzeczywistością. – podsumowuje Łukasz Wilczyński, pomysłodawca i główny organizator wydarzenia.
    Głównym organizatorem wydarzenia jest Europejska Fundacja Kosmiczna – wielokrotnie nagradzana organizacja non-profit, wspierająca inicjatywy stawiające na pierwszym miejscu przyszłość nowego pokolenia, opartą na naukach STEAM i technologiach kosmicznych. Współorganizatorem i gospodarzem została Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie.
    Wydarzenie zostało objęte patronatem honorowym Ministra Edukacji, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), Międzynarodowej Federacji Astronautycznej (IAF), Wicemarszałka Województwa Małopolskiego oraz Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego.
    Do grona Partnerów dołączyli już: Konsulat Generalny USA w Krakowie, Mars Society Polska, Stowarzyszenie Polskich Profesjonalistów Sektora Kosmicznego (PSPA), MathWorks, JoinThe.Space, Pokojowy Patrol oraz Centrum Business in Małopolska.
    Projekt finansowany jest ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Edukacji i Nauki w ramach Programu „Społeczna odpowiedzialność nauki II”.
    Więcej informacji o wydarzeniu i zespołach biorących udział w zawodach znajduje się na stronie internetowej.
    Źródło: PlanetPartners
    Opracował: Paweł Z. Grochowalski
    URANIA
    https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/przyszlosc-robotyki-kosmicznej-na-erc-w-krakowie

    Przyszłość robotyki kosmicznej na ERC w Krakowie.jpg

  17. Obserwacje JWST ujawniają, że czarne dziury szybko blokują powstawanie gwiazd w masywnych galaktykach
    2024-04-26.
    Nowe obserwacje JWST sugerują, że czarne dziury szybko blokują procesy gwiazdotwórcze w masywnych galaktykach.
    Wyniki badań opublikowane w czasopiśmie Nature przedstawiają nowe obserwacje z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST), które sugerują, że czarne dziury szybko odcinają procesy gwiazdotwórcze w masywnych galaktykach poprzez wybuchowe usuwanie dużych ilości gazu.

    Międzynarodowy zespół odkrył, że ponad 90% wiatru galaktycznego składa się z neutralnego gazu, a zatem był praktycznie niewidoczny w poprzednich badaniach. Praca ta jest pierwszym bezpośrednim potwierdzeniem, że supermasywne czarne dziury są zdolne do wyciszania galaktyk.

    Różnica między tymi nowymi badaniami a poprzednimi pracami polega na rodzaju obserwowanego gazu: do tej pory możliwe było wykrycie tylko zjonizowanego gazu, który jest ciepły; podczas gdy JWST był w stanie wykryć również gaz neutralny, który jest zimny.

    Dr Rebecca Davies z Centrum Astrofizyki i Superkomputerów Swinburne University of Technology kierowała australijskim zespołem stojącym za tym odkryciem i pomogła znaleźć potężny wypływ napędzany czarną dziurą w odległej masywnej galaktyce o bardzo niskim poziomie formowania gwiazd.

    Wypływ usuwa gaz szybciej niż jest on przekształcany w gwiazdy, co wskazuje, że wypływ może mieć bardzo znaczący wpływ na ewolucję galaktyki. Nasze odkrycia dostarczają nowych dowodów wskazujących, że wypływy napędzane przez czarne dziury są w stanie szybko wyłączyć lub „wygasić” procesy gwiazdotwórcze w masywnych galaktykach.

    Wygaszenie procesów gwiazdotwórczych oznacza, że galaktyka przestała tworzyć gwiazdy. Reprezentuje to transformację między galaktyką, która aktywnie tworzy gwiazdy, pozwalając jej rosnąć i zmieniać się, a galaktyką, która jest „martwa” i statyczna. Wygaszanie jest zatem fundamentalnym procesem cyklu życia galaktyk. Jednak astronomowie wciąż nie rozumieją szczegółowo, co powoduje, że galaktyki przestają tworzyć gwiazdy.

    Wraz z uznanymi na całym świecie naukowcami, w szczególności głównym autorem Sirio Bellim z Uniwersytetu Bolońskiego, dr Davies badała galaktykę znajdującą się w ogromnej odległości od Ziemi, której światło potrzebowało ponad dziesięciu miliardów lat, aby do nas dotrzeć.

    Aktywne jądra galaktyczne (AGN) – supermasywne czarne dziury pochłaniające duże ilości gazu – mogą powodować wypływy z galaktyk. Najpotężniejsze AGNy napędzają bardzo masywne wypływy, które mogą usunąć cały gaz z galaktyk macierzystych w stosunkowo „krótkim” czasie i spowodować wygaszenie procesów gwiazdotwórczych.

    JWST umożliwił nam obserwację chłodniejszej, neutralnej fazy gazowej naturalnych wypływów napędzanych przez AGN w odległych galaktykach. W badanej galaktyce odkryliśmy, że prędkość wypływu w fazie neutralnej była ~100 razy większa niż prędkość wypływu w fazie zjonizowanej, co ukazało dużą ilość wypływającej masy, która wcześniej była niewidoczna.

    Dr Davies twierdzi, że JWST można wykorzystać do wykrycia większej części wypływów, podczas gdy poprzednie obserwacje zjonizowanego gazu były w stanie wykryć tylko około 1%.

    Przed JWST byliśmy w stanie dostrzec jedynie wierzchołek góry lodowej, jeżeli chodzi o wypływającą masę.

    Zespół jest podekscytowany tym, co mogą odkryć, analizując więcej galaktyk w przyszłości.

    Opracowanie:
    Agnieszka Nowak

    Źródło:
    •    Swinburne University of Technology
    •    Urania
    Galaktyka Drogi Mlecznej. Źródło: Swinburne University of Technology
    https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/04/obserwacje-jwst-ujawniaja-ze-czarne.html

    Obserwacje JWST ujawniają, że czarne dziury szybko blokują powstawanie gwiazd w masywnych galaktykach.jpg

  18. Katalog Caldwella: C96
    2024-04-26. Amelia Staszczyk
    O obiekcie
    C96 to gromada otwarta, czyli zbiór luźno związanych ze sobą gwiazd. Pierwszy raz opisał ją francuski astronom Nicolas-Louis de Lacaille w 1751 r.
    Na poniższej grafice górne ujęcie zostało wykonane naziemnie za pomocą Digitized Sky Survey. Miejsca obserwacji peryferyjnych gwiazd gromady przez teleskop Hubble’a kamerą Wide Field and Planetary Camera 2 (WFPC2) są zaznaczone pomarańczowym i niebieskim konturem. Zdjęcie po lewej zrobiono w świetle widzialnym i podczerwieni, natomiast to po prawej również w ultrafiolecie.
    Podstawowe informacje
    •    Typ obiektu: gromada otwarta
    •    Numer w katalogu NGC: 2516
    •    Jasność: 3,8m
    •    Gwiazdozbiór: Kil
    •    Deklinacja: -60° 45′ 12″
    •    Rektascensja: 07h 58m 04s
    •    Rozmiar kątowy: 22,0′
    Jak obserwować?
    Caldwell 96 jest niezwykle popularnym obiektem wśród obserwatorów nieba południowego, szczególnie późnym latem. Przy dobrych warunkach gromada widoczna jest gołym okiem, jako zamglona plama. Lornetka umożliwi rozróżnienie niektórych z ponad stu gwiazd. Swoją popularność gromada zawdzięcza nie tylko jasności, ale też obecności co najmniej trzech gwiazd podwójnych, które można obserwować pojedynczo małym teleskopem. Są to układy optycznie podwójne, czyli dwie gwiazdy niepowiązane grawitacyjnie, jednak widoczne bardzo blisko siebie z perspektywy obserwatora ziemskiego.
    Źródła:
    •    NASA Hubble's Caldwell Catalog: Caldwell 96
    26 kwietnia 2024

    •    SEDS.org; Revised NGC and IC Catalog): NGC 2516
    26 kwietnia 2024
     Źródło: Ground-based image: Digitized Sky Survey; Hubble images: NASA, ESA, R. Griffiths (Carnegie Mellon University); S. Casertano (Space Telescope Science Institute), and J. MacKenty (Space Telescope Science Institute); Processing: Gladys Kober (NASA/Catholic University of America) Ground-based image: Digitized Sky Survey; Hubble images: NASA, ESA, R. Griffiths (Carnegie Mellon University); S. Casertano (Space Telescope Science Institute), and J. MacKenty (Space Telescope Science Institute); Processing: Gladys Kober (NASA/Catholic University of America)

    C96 na mapie nieba. Źródło: Image courtesy of Stellarium
    https://astronet.pl/wszechswiat/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c96/

    Katalog Caldwella C96.jpg

    Katalog Caldwella C96.2.jpg

  19. Nie zaglądaj tu, jeśli masz arachnofobię. "Pająki" na Marsie
    2024-04-26. Źródło: ESA,cbsnews.com

    Należąca do Europejskiej Agencji Kosmicznej sonda ExoMars Trace Gas sfotografowała powierzchnię Czerwonej Planety. Na zdjęciu widać coś na kształt chmary pająków.
    Jak tłumaczą badacze z ESA, "pająki" na Marsie pojawiają się wiosną. Podczas ciemnej marsjańskiej zimy na powierzchni planety tworzą się pokłady suchego lodu, czyli dwutlenku węgla w stanie stałym. Wiosną pod wpływem światła słonecznego znajdujący się na spodzie dwutlenek węgla z powrotem staje się gazem i zaczyna przebijać się przez pokrywę lodową - miejscami ma ona grubość nawet metra.
    Dochodzi wtedy do wyrzutów gazu, który porywa ze sobą obłoki ciemnego pyłu skalnego. Materiał, unoszony w górę przez ogromne gejzery, ostatecznie opada na powierzchnię planety, tworząc kształty przypominające pająki. Chociaż ciemne plamy mogą wydawać się niewielkie, w rzeczywistości mają około kilkudziesięciu metrów średnicy.
    Ślady "pająków" widać również na poniższej fotografii wykonanej przez sondę Mars Express (MEX). Większość ciemnych smug uchwyconych przez orbiter pojawiło się na obrzeżach części Marsa zwanej Miastem Inków. Obszar został odkryty w 1972 roku przez należącą do NASA sondę Mariner 9 i znajduje się w pobliżu południowej czapy polarnej planety.
    Autorka/Autor:anw,as
    Źródło: ESA,cbsnews.com
    Źródło zdjęcia głównego: ESA
    "Pająki" na Marsie ESA

    Na Marsie widać ślady pająków ESA
    https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/pajaki-na-marsie-nie-zagladaj-tu-jesli-masz-arachnofobie-st7888699

    Nie zaglądaj tu, jeśli masz arachnofobię. Pająki na Marsie.jpg

  20. Mamy go! Do Ziemi dotarł sygnał z punktu oddalonego miliony kilometrów
    2024-04-26. Radek Kosarzycki
    Naukowcy z NASA poinformowali, że instrumenty na powierzchni Ziemi odebrały wyraźny sygnał z odległego miejsca w przestrzeni kosmicznej. To dla nas bardzo dobry znak. Informacja ta potwierdza bowiem, że stworzyliśmy właśnie nowy system komunikacji międzyplanetarnej, który przyda się w przyszłości nie tylko astronautom znajdującym się na Księżycu, ale nawet na Marsie.
    Pod wieloma artykułami popularnonaukowymi pojawiają się pytania od miłośników eksploracji przestrzeni kosmicznej o to, dlaczego sondy kosmiczne, lądowniki, łaziki i drony znajdujące się na innych globach, czy też poruszające się w przestrzeni międzyplanetarnej nie przesyłają na Ziemię zdjęć i nagrać w takiej jakości, do jakiej przyzwyczaiła nas telewizja. Nie da się zliczyć pytań o to, dlaczego urządzenia naukowe wysyłane na Marsa przysyłają na Ziemię zdjęcia wyglądające, jakby były wykonane za pomocą kalkulatora.
    Rzeczywistość jest jednak okrutna. Sond wysyłających informacje na Ziemię jest mnóstwo, a odbiorników niewiele. Tempo przesyłania danych z odległości nierzadko setek milionów kilometrów także nie przypomina tej, do której przyzwyczaił nas internet.
    Wszystko wskazuje jednak na to, że sytuacja wkrótce się zmieni. Na pokładzie sondy Psyche, która zmierza właśnie do tajemniczej metalowej planetoidy o tej samej nazwie, znajduje się testowy nadajnik, którego zadaniem jest demonstracja możliwości przesyłania na Ziemię danych w pasmie optycznym. Z uwagi na to, że jest to jedynie demonstrator technologii, sonda nie polega jednak wyłącznie na tym urządzeniu. Można powiedzieć, że sonda komunikuje się z Ziemią w sposób tradycyjny i sprawdzony, a drogą optyczną przesyłane są na Ziemię dane inżynieryjne. Testy urządzenia trwają już od jakiegoś czasu. Naukowcy sprawdzają zatem, z jakiej odległości docierające do nas dane wciąż będą czytelne. Najnowszy pakiet danych inżynieryjnych dotarł do nas z odległości 226 milionów kilometrów.
    Tutaj potrzeba jednak pewnego kontekstu. Księżyc znajduje się 380 000 km od Ziemi. Słońce, znajduje się 150 milionów kilometrów od nas. Otrzymaliśmy zatem dane z odległości 1,5 razy większej od odległości dzielącej Ziemię od Słońca i wciąż nie było problemu z ich odczytaniem.
    Nadchodzi era wysokiej jakości nagrań wideo z powierzchni Księżyca i Marsa
    Oznacza to jedno. Sondy kosmiczne wysyłane w przyszłości w przestrzeń kosmiczną będą mogły przesyłać na Ziemię dane badawcze, zdjęcia i nagrania wysokiej rozdzielczości z dużych odległości i ze znacznie większą prędkością niż dotychczas. Jak jednak wskazują badacze, system komunikacji optycznej pozwoli astronautom nie tylko na przesyłanie na Ziemię zdjęć czy nagrać z Księżyca i Marsa, ale nawet na prowadzenie rozmów wideo.
    To kolosalny skok w przyszłość, szczególnie jeżeli uświadomimy sobie, że pierwszy w historii demonstrator takiej technologii jest w stanie przesyłać na Ziemię dane z odległej przestrzeni kosmicznej z prędkością 10-100 razy większą od najnowszych systemów komunikacji radiowej wykorzystywanych przez najnowsze sondy kosmiczne. Mamy tutaj do czynienia z prędkościami rzędu 267 Mbps, czyli porównywalnymi z wieloma łączami szerokopasmowymi wykorzystywanymi na powierzchni Ziemi.
    Taką prędkość dla przykładu osiągnięto w grudniu 2023 roku, kiedy sonda przesłała w ten sposób na Ziemię 15-sekundowe nagranie ultrawysokiej rozdzielczości z odległości 31 milionów kilometrów. Nigdy wcześniej informacje z takich odległości nie były przesyłane z takimi prędkościami. Z odległości 226 milionów kilometrów prędkość jest już mniejsza, ale wciąż jest to 25 Mbps. Dla naukowców jest to bezapelacyjny sukces. Widać to zresztą po tym, że celem sondy było przesłanie z tej odległości danych z prędkością większą niż 1 Mbps.
    Badacze wskazują jednak, że do efektywnej komunikacji niezbędne jest bezchmurne niebo i dobre warunki pogodowe na Ziemi. Kiedy te warunki są spełnione, dane optyczne docierają do odbiorników bez jakichkolwiek problemów. I chyba tylko tutaj leży przewaga komunikacji radiowej — falom radiowym chmury nie przeszkadzają. Teraz jednak z niecierpliwością czekamy na pierwszą sondę, która porzuci system radiowy, a dane naukowe na Ziemię będzie przesyłać w pasmie optycznym. Być może wtedy doczekamy się prawdziwych wysokiej rozdzielczości nagrań z Marsa.
    https://www.chip.pl/2024/04/rosja-polski-czolg-twardy-nagranie

    Mamy go! Do Ziemi dotarł sygnał z punktu oddalonego miliony kilometrów.jpg

  21. Praczłowiek tworzył przedmioty z meteorytów. Naukowcy w szoku
    2024-04-25.ŁZ.
    Zdolność obrabiania materiałów pochodzących z kosmosu człowiek posiadał już w epoce brązu, a umiejętności metalurgiczne ówczesnych ludzi były bardziej zaawansowane, niż dotychczas uważali naukowcy. Jak wynika z pracy zespołu hiszpańskich archeologów z Instytutu Historii w Wyższej Radzie Badań Naukowych (CSIC) w Madrycie, dowodem na poddawanie obróbce meteorytów jest tak zwany Skarb z Villeny, znaleziony w 1963 roku.
    Autorzy studium potwierdzili podczas analizy znalezionej w gminie Villena biżuterii z epoki brązu, że dwa cenne przedmioty rękodzielnicze zostały wykonane z metalu pochodzącego z meteorytu, który spadł na Ziemię.
    Wyjaśnili, że oba przedmioty zostały wykonane z żelaza meteorytowego. Dodali, że w czasie analizy chcieli wykazać, czy już w epoce brązu ludzie mieli pozyskiwać i przetapiać żelazo. „Znalezisko to dowodzi możliwości wytwarzania przez człowieka takich przedmiotów w późnej epoce brązu, czyli jeszcze przed rozpoczęciem produkcji żelaza” – stwierdzili autorzy studium.
    Według biorącego udział w badaniu Ignacio Montero-Ruiza z CSIC przedmioty Skarbu z Villeny, złożone w Miejskim Muzeum Archeologicznym w tej położonej koło Alicante gminie, wykonane zostały z różnych metali, w tym z żelaza, co było szczególnie zastanawiające dla naukowców.
    Wyjaśnił on, że dotychczas naukowcy mieli problem z określeniem wieku znalezionych w Villenie przedmiotów właśnie z powodu występującego w nich żelaza. Dodał, że w trakcie badań potwierdzono, iż dwa elementy w znalezionej tam biżuterii miały zawartość żelaza, którego – jak dodał – na Półwyspie Iberyjskim nie wytapiano przed 850 r. p.n.e.
    Żelazo z meteorytu
    Ostatnie nasze badanie przeanalizowało zawartość niklu w obu przedmiotach, wykazując, że wysoka zawartość niklu jest zgodna z żelazem pochodzącym z meteorytu – wyjaśnił hiszpański badacz.
    Kolekcja tak zwanego Skarbu z Villeny, odkryta 1 grudnia 1963 roku przez Jose Marię Solera, składa się z 66 elementów wykonanych z rozmaitych metali i posiadających różne formy. Są wśród nich między innymi miski, bransolety, butelki oraz szereg mniejszych ozdób, które wykonane zostały głównie ze złota.
    To nie jedyne niezwykle interesujące odkrycie w Hiszpanii. Archeolodzy natrafili na miejsce wyrobu kamiennych narzędzi sprzed ponad 27 tys. lat. Znalezisko z gminy Tamajon (prow. Guadalajara) w środkowej Hiszpanii to najstarszy dowód obecności homo sapiens w centrum Półwyspu Iberyjskiego. To właśnie tam, jak wyjaśnił David Alvarez Alonso z Wydziału Prehistorii, Historii Starożytnej i Archeologii na madryckim Uniwersytecie Complutense, cytowany przez dziennik ABC, mogły żyć najstarsze populacje homo sapiens w tej części Europy.
    Znalezione stanowisko oraz resztki fauny (stanowiącej pożywienie dawnych ludzi) dowodzą, że podczas górnego paleolitu teren ten mogła zamieszkiwać grupa zajmująca się łowiectwem i zbieractwem – opowiadał David Alvarez Alonso z Wydziału Prehistorii, Historii Starożytnej i Archeologii na madryckim Uniwersytecie Complutense.
    W analizach uczestniczyli też naukowcy z UNED i Uniwersytetu w Burgos. Ich zdaniem badanie prowadzone w prowincji Guadalajara dowiodło, że pierwsze grupy homo sapiens na Półwyspie Iberyjskim nie zamieszkiwały tylko wybrzeża - jak wcześniej przypuszczano – ale także rejony centralnej części półwyspu.
    Neandertalczycy zaludniają
    Badacze przypomnieli wcześniejsze badania, które potwierdzały ich obecność jedynie w rejonach peryferyjnych, takich jak wybrzeże Kantabrii, na północy, a także na wschodzie i południu, oraz nad Atlantykiem.
    Dotychczas przypuszczano, że mniej więcej do okresu około 41 tys. lat temu środkową Hiszpanię zamieszkiwali neandertalczycy, a w kolejnych epokach tereny te nie były zajęte przez ludzi. Pojawienie się tam pierwszych grup homo sapiens oraz ślady ich aktywności – jak przypomnieli badacze – szacuje się na okres 25-26 tys. lat temu.
    Nową datę pojawienia się człowieka współczesnego w centrum Półwyspu Iberyjskiego wyliczono na podstawie analiz (datowanie radiowęglowe) 14 kamiennych narzędzi, jak też analizy zachowanych na stanowisku szczątków pokarmu. Jadłospis mieszkających tam, dawnych ludzi – jak zaznaczyli – bazował głównie na zwierzętach z rodziny koniowatych i na jeleniach.
    Autorzy studium zapowiedzieli kolejne prace wykopaliskowe. Chcą ustalić dokładną lokalizację pierwszego stanowiska związanego z dłuższym pobytem homo sapiens w środkowej części Płw. Iberyjskiego i precyzyjnie ustalić datę jego powstania.
    źródło: PAP
    Fascynujące odkrycie (fot. El Museo de Villena)
    TVP INFO
    https://www.tvp.info/77186544/praczlowiek-tworzyl-przedmioty-w-meteorytow-hiszpania-fascynujace-odkrycie

    Praczłowiek tworzył przedmioty z meteorytów. Naukowcy w szoku.jpg

  22. Rzadkie zjawisko na Słońcu uchwycone przez NASA. Ekstremalny przypadek

    2024-04-25. Dawid Długosz
    Solar Dynamics Observatory należące do NASA uchwyciło bardzo rzadko występujące zjawisko na Słońcu. To cztery erupcje, które odbyły się niemal w tym samym czasie. Jest to ekstremalny przypadek, bo tego typu kwartety nie są codziennością. Dzięki nagraniu z SDO mamy okazję zobaczyć to na własne oczy.

     Słońce co jakiś czas generuje rozbłyski, które emitują intensywne wybuchy promieniowania elektromagnetycznego. Zjawisko jest dosyć powszechne, ale co powiecie na to, że niemal w tym samym czasie doszło do aż czterech takich erupcji? Takie przypadki są ekstremalnie rzadkie, ale tym razem udało się je zarejestrować z użyciem obserwatorium słonecznego należącego do NASA.

    Cztery rozbłyski na Słońcu uchwycone przez obserwatorium NASA
    Wspomnianym obserwatorium jest znajdujące się w kosmosie Solar Dynamics Observatory, które należy do NASA. SDO to satelita naukowy, który bada dynamikę słoneczną oraz jest częścią programu "Żyjąc z gwiazdą". Statek miał szczęście i 23 kwietnia uchwycił ekstremalnie rzadkie zjawisko.
    NASA z wykorzystaniem SDO zdołała uchwycić cztery rozbłyski słoneczne, do których doszło prawie w tym samym czasie. Ten kwartet miał źródło w czterech regionach gwiazdy, które są od siebie oddalone o setki tysięcy kilometrów. Były to trzy plamy słoneczne oraz jedno włókno magnetyczne.
    Wspomniane źródła rozbłysków, choć bardzo od siebie oddalone, były połączone ze sobą niewidocznymi pętlami magnetycznymi, które znajdują się w koronie słonecznej. Zjawisko z 23 kwietnia było tak rzadkie, że określono je mianem "super-sympathetic". Poniżej nagranie, które udało się uchwycić kamerą z SDO.

    Możliwe zorze polarne
    Wspomniane rozbłyski mogą finalnie przerodzić się w zorze polarne, które będziemy mogli obserwować na Ziemi. Najbardziej prawdopodobnymi datami wystąpienia zjawiska (według SpaceWeather.com) są 25 i 26 kwietnia.

    Dojdzie do tego, gdy koronalne wyrzuty masy ze Słońca skierują się w stronę Ziemi i następnie cząstki wejdą w interakcje z atmosferą planety. Niedawno podobne zjawiska były widoczne w różnych częściach naszego kraju, co również należy do rzadkości. Miało to miejsce pod koniec marca, gdy planetę nawiedziła duża burza geomagnetyczna, która w pięciostopniowej skali osiągnęła poziom G4.
    Z drugiej strony ma to również skutki negatywne. Koronalne wyrzuty masy ze Słońca skierowane w stronę Ziemi mogą zakłócać działania sieci energetycznych oraz telekomunikacyjnych i źle wpływać na działania satelitów umieszczonych na orbicie.
    Rzadkie zjawisko na Słońcu uchwycone przez NASA. Ekstremalny przypadek. /materiały prasowe

    https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-rzadkie-zjawisko-na-sloncu-uchwycone-przez-nasa-ekstremalny-,nId,7471003

    Rzadkie zjawisko na Słońcu uchwycone przez NASA. Ekstremalny przypadek.jpg

  23. Księżyca Saturna podobny do Ziemi. NASA wyśle tam drona
    2024-04-25. Wojciech Kaczanowski
    NASA ostatecznie potwierdziła realizację misji Dragonfly, której głównym celem jest wysłanie wiropłatu na księżyc Saturna o nazwie Tytan. Dron amerykańskiej agencji kosmicznej zbada kilka miejsc, m.in. analizując zachodzące tam procesy chemiczne. Start misji zaplanowano na 2028 r., natomiast wątpliwości budzą rosnące koszty.
    Przyszłość bezzałogowej misji naukowej na księżyc Saturna - Tytan - była niepewna w sytuacji, gdy budżet NASA pozostawał w pewnym stopniu ograniczony, a flagowa misja zebrania próbek z Marsa i przetransportowanie ich na Ziemię boryka się z problemami finansowymi. Ostatecznie amerykańska agencja kosmiczna zatwierdziła realizację misji Dragonfly, w ramach której Tytan zostanie zbadany przez wiropłat o napędzie atomowym.

    Decyzja została skomentowana przez Nicky Fox, zastępczynię administratora w Dyrekcji Misji Naukowych w siedzibie NASA w Waszyngtonie, która stwierdziła, że spektakularna misja naukowa cieszy się szerokim zainteresowaniem społeczności. „Badanie Tytana przesunie granice możliwości co możemy zrobić z wiropłatami poza Ziemią.” - dodała Fox.
    Według aktualnych prognoz, misja wystartuje w lipcu 2028 r., natomiast wciąż nie ustalono, który system nośny wyniesie sondę w przestrzeń kosmiczną. Dragonfly dotrze do Tytana w 2034 r., aby zbadać kilka lokalizacji, analizując przy tym zachodzące procesy chemiczne.
    Wiropłat i misja Dragonfly
    Misję Dragonfly wybrano do realizacji w ramach programu NASA New Frontiers, który objął wcześniej misje: New Horizons (Pluton i Pas Kuipera), Juno (Jowisz) i OSIRIS-REx (asteroida Bennu). New Frontiers wspiera zadania, które zostały uznane przez społeczność planetarną za najważniejsze priorytety eksploracji Układu Słonecznego.
    Program jest zarządzany przez Biuro Programów Misji Planetarnych w Marshall Space Flight Center NASA w Huntsville w stanie Alabama. Koszt misji Dragonfly to obecnie 3,35 mld USD, co według NASA stanowi dwukrotny wzrost w stosunku do szacunków z 2019 r.
    Tytan podobny do Ziemi?
    Tytan to drugi co do wielkości księżyc w naszym Układzie Słonecznym, ustępując miejsca jedynie Ganimedesowi - księżycowi Jowisza. Księżyc Saturna posiada gęstą atmosferą, w którym głównym składnikiem jest azot. Tytan to jedyny świat poza Ziemią, który ma na swojej powierzchni stałe zbiorniki cieczy, w tym rzeki, jeziora i morza. Krajobraz podobny do naszego?
    W pewnym stopniu tak. Według NASA, powierzchnia Tytan jest najbardziej podobna do ziemskiej w porównaniu z innymi obiektami w Układzie Słonecznym pomimo znacznie niższej temperatury i innego składu chemicznego. ”Tutaj jest tak zimno (-179 stopni Celsjusza), że lód wodny odgrywa rolę skały.” - opisuje amerykańska agencja kosmiczna. Wspomniane zbiorniki wypełnione są natomiast ciekłym metanem.
    ”Jest to jedyne inne miejsce w Układzie Słonecznym, o którym wiadomo, że ma podobny do ziemskiego cykl cieczy spadających z chmur, przepływających po jego powierzchni, wypełniających jeziora i morza, a następnie odparowujących z powrotem do nieba (podobnie jak ziemski obieg wody).” - dodaje NASA. Środowisko na Tytanie wydaje się zatem niezwykle interesujące pod względem potencjalnego powstania życia na obiekcie pozaziemskim.
    Źródło: NASA
    Wizualizacja misji Dragonfly.
    Autor. NASA
    Wizualizacja drona Dragonfly na Tytanie.
    Autor. NASA
    SPACE24
    https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/ksiezyca-saturna-podobny-do-ziemi-nasa-wysle-tam-drona

    Księżyca Saturna podobny do Ziemi. NASA wyśle tam drona.jpg

    Księżyca Saturna podobny do Ziemi. NASA wyśle tam drona2.jpg

  24. Poprzeczki gwiazdowe pokazują, że galaktyki ewoluowały szybciej, niż wcześniej sądzono
    2024-04-25.
    Astronomowie cofnęli się w czasie o ponad dziesięć miliardów lat i odkryli, że wczesne galaktyki rozwijały się znacznie szybciej, niż wcześniej sądzono.
    Naukowcy z Centrum Astronomii Pozagalaktycznej Uniwersytetu Durham przewodzili międzynarodowemu zespołowi, który znalazł dowody na tworzenie się poprzeczek w galaktykach, gdy Wszechświat miał zaledwie kilka miliardów lat.

    Poprzeczki to wydłużone pasy gwiazd występujące w galaktykach dyskowych lub spiralnych, takich jak nasza Droga Mleczna.

    W miarę rozwoju poprzeczki regulują formowanie się gwiazd w galaktyce, wypychając gaz do jej centralnego obszaru. Ich obecność mówi naukowcom, że galaktyki weszły w pełną, dojrzałą fazę.

    Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba
    Do swojego odkrycia zespół wykorzystał Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST).

    Poprzednie badania przeprowadzone przy użyciu mniej potężnego Kosmicznego Teleskopu Hubble’a były wcześniej w stanie wykryć galaktyki tworzące poprzeczki do ośmiu lub dziewięciu miliardów lat temu.

    Jednak zwiększona czułość i zakres długości fal oferowany przez JWST oznacza, że naukowcy byli w stanie zobaczyć zjawisko zachodzące jeszcze dalej w czasie.

    Spośród 357 zaobserwowanych galaktyk dyskowych, naukowcy zauważyli, że 20% z nich miało poprzeczki – trzy do czterech razy więcej niż zaobserwowano przez Hubble’a.

    Ponowne przemyślenie teorii ewolucji galaktyk
    Naukowcy twierdzą, że fakt, iż galaktyki we wczesnym Wszechświecie dojrzewają znacznie szybciej niż sądzono, jest prawdziwą niespodzianką.

    Na tym etapie można by oczekiwać, że Wszechświat będzie bardzo burzliwy, z wieloma kolizjami między galaktykami i dużą ilością gazu, który nie przekształcił się jeszcze w gwiazdy, ale nasze najnowsze badania sugerują, że tak nie jest.

    Oznacza to, że naukowcy mogą być zmuszeni do ponownego przemyślenia swoich teorii na temat ewolucji galaktyk na wczesnych etapach formowania się Wszechświata.

    Wyniki badań zostały opublikowane w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.

    Opracowanie:
    Agnieszka Nowak

    Źródło:
    •    DUR
    •    Urania
    Galaktyka spiralna z poprzeczką. Źródło: NASA/JPL-Caltech/ESO/R. Hurt
    https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2024/04/poprzeczki-gwiazdowe-pokazuja-ze.html

    Poprzeczki gwiazdowe pokazują, że galaktyki ewoluowały szybciej, niż wcześniej sądzono.jpg

  25. Polscy naukowcy odkryli wyjątkową gwiazdę. Najmłodszą tego typu
    2024-04-25.ŁZ.
    Badacze z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego odkryli cefeidę klasyczną o najdłuższym okresie pulsacji w naszej Galaktyce. Gwiazda nazwana OGLE-GD-CEP-1884 jest nie tylko najjaśniejszą, ale prawdopodobnie również najmłodszą znaną cefeidą klasyczną w Drodze Mlecznej – informuje uczelnia.
    Nowo odkryta gwiazda, która otrzymała oznaczenie OGLE-GD-CEP-1884, należy do nielicznej grupy cefeid o ekstremalnie długich okresach pulsacji (ULPC). Ich cechą jest duża jasność, co wykorzystywane jest do mierzenia odległości do galaktyk położonych nawet 300 mln lat świetlnych od nas. Dotąd żaden obiekt typu ULPC nie był znany w naszej Galaktyce, chociaż większość przebadanych galaktyk zawiera po kilka takich cefeid.
    Nowo zidentyfikowana gwiazda została wyselekcjonowana przez prof. Igora Soszyńskiego z Obserwatorium Astronomicznego UW. Pulsuje z okresem 78,14 dni, czyli prawie o dziesięć dni dłuższym niż wynosi okres pulsacji cefeidy S Vulpeculae, uznawanej dotychczas za najdłużej pulsującą.
    Gwiazda OGLE-GD-CEP-1884, mimo że jest ponad 25 tys. razy jaśniejsza od Słońca, nie była wcześniej zaklasyfikowana jako cefeida, ponieważ znajduje się za grubą warstwą materii międzygwiazdowej, która pochłania światło biegnące od obiektu – informuje UW.
    Droga Mleczna nie jest wyjątkiem
    Odkrycie to oznacza, że Droga Mleczna nie jest wyjątkiem wśród innych galaktyk pod względem występowania długookresowych cefeid, a dotychczasowy brak obserwacji tego typu gwiazd w naszej Galaktyce był prawdopodobnie spowodowany tym, że ULPC są zasłonięte przez gęste obłoki pyłu międzygwiazdowego. OGLE-GD-CEP-1884 jest nie tylko najjaśniejszą, ale też prawdopodobnie najmłodszą znaną cefeidą klasyczną w Drodze Mlecznej. Wiek tej gwiazdy został oszacowany na 22 mln lat.
    Uczelnia wskazuje, że zespół badawczy OGLE, kierowany przez prof. Andrzeja Udalskiego, od lat bada gwiazdy pulsujące. W przybliżeniu połowa wszystkich cefeid klasycznych znanych obecnie w Drodze Mlecznej została odkryta przez astronomów z Obserwatorium Astronomicznego UW.
    W 2019 roku badacze pod kierunkiem prof. Doroty Skowron opublikowali trójwymiarową mapę naszej Galaktyki uzyskaną na podstawie rozkładu przestrzennego cefeid odkrytych przez zespół OGLE. Mapa ta jednoznacznie pokazała, że dysk Drogi Mlecznej nie jest płaski, ale wygina się w kształt litery S.
    źródło: UW
    Wyjątkowe odkrycie polskich naukowców (fot. NASA)
    TVP INFO
    https://www.tvp.info/77189174/polscy-naukowcy-odkryli-gwiazde-ogle-gd-cep-1884-cefeida-pulsuje-jak-zadna-inna-w-naszej-galaktyce

    Polscy naukowcy odkryli wyjątkową gwiazdę. Najmłodszą tego typu.jpg

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)